

Zaledwie rok po swojej poprzedniej płycie, gdzie mierzyli się w utworami Osieckiej, zespół Adama Nowaka pokazał się z nowym materiałem. Album rozszedł się w sporej ilości, osiągając status platynowej płyty.
Za produkcję tak jak w poprzednich dwóch albumach odpowiada Marcin Pospieszalski. I mamy tutaj piosenki (sztuk 11) i jeden instrumentalny utwór („Policjanci w Atenach udają Greka” – zapętlająca się zorba, która zaczyna potem przyśpieszać) – wszystko własne i swoje. I jest tak jak od „Niecudu”, czyli połączenie melodyjnych, chwytliwych piosenek z filozoficznymi tekstami Adama Nowaka (tutaj naprawdę świetnymi, choć wyjątkiem jest „Jestem tylko przechodniem” Justyny Korn – też udany tekst). I to jest chyba pierwsza płyta, którą mógłbym nazwać przebojową, choć to nie było intencją jedyną. Dominuje tutaj gitara elektryczna, naznaczająca swoim piętnem każdy utwór. Od spokojnych „I tylko to wiem” oraz „Trudno nie wierzyć w nic”, po idący w stronę rock’n’rolla „Mógłbyś temu zaprzeczyć” (z kapitalnymi dęciakami, Hammondem oraz perkusją) czy reggae’owy „Idę przed siebie”, gdzie dęciaki szaleją. Ale nie brakuje tutaj bardziej wyciszonych piosenek jak „Mam imię, nazwisko i pracę” czy bluesowy „Jestem tylko przechodniem” (z saksofonem Mateusza Pospieszalskiego). Nie wspominając o takich hitach jak „Jutro możemy być szczęśliwy” (chwytliwa gitara i smyczki pod koniec) czy „Tak mówi Pismo” (żwawy akordeon).
A jeśli chodzi o teksty, to dotykają one m.in. tematyki wiary, nietrwałości dobytku materialnego czy nadziei. I nie brakuje im zarówno chwytliwości jak głębokich treści, co nie jest takie łatwe.
Mógłbym napisać trochę więcej o tej płycie, ale powiem wam szczerze: nie chce mi się. Posłuchajcie jej, a zrozumiecie dlaczego.
10/10 + znak jakości
Radosław Ostrowski
