

Są takie płyty, które zostają pominięte przeze mnie z kilku powodów. Najczęściej po prostu mnie nie interesują, ale czasami po prostu są one trudno dostępne. Tak jak właśnie tutaj. Pochodzący z Wybrzeża zespół Micromusic pod wodzą Natalii Grosiak (wokal) i Dawida Korbaczyńskiego (gitara, produkcja) w marcu wydał swój piaty studyjny album, który teraz wpadł mi w ręce. Co otrzymujemy?
„Piękny koniec” to mieszanka popu, jazzu i elektroniki, co fachowo się nazywa trip hopem. I to słychać w elegancki „Za mało”, gdzie klawisze z fortepianem robią magię, a potem dołącza mocna perkusja i trąbka (pod koniec jeszcze „brudna” elektronika). W ogóle melodie są naprawdę zgrabne i chwytliwe jak nie powiem co, zaś rytm jest naprawdę różnorodny. Swoje daje też gitara (akustyczna „Jestem super” i „Biedronki w słoikach”, elektryczna w „Sopot”), ale i tak najważniejsze są klawisze oraz elektronika („Pod włos” czy bardzo delikatne „Takiego chłopaka”), a nawet pstrykanie („Zostań tak”). Jest miło i przyjemnie.
Ale największą siłą tej płyty, jak i zespołu jest wokal Natalii Grosiak – dawno nie słyszałem tak poruszającego głosu na naszej scenie. Pozornie wydaje się delikatny, ale emocjonalna siła jest po prostu niesamowita. Tak samo warstwa tekstowa.
Zaskoczył mnie ten album swoją formą, brzmieniem – wszystkim. Trzeba będzie uważnie obserwować Mikromusic.
7/10
Radosław Ostrowski
