

Ta młoda wokalistka już przykuła uwagę całego świata dzięki debiutowi pełnym coverów w stylistyce jazzowej. Po dwóch latach Monika Borzym wraca z nowym autorskim materiałem.
Do współpracy zaprosiła światowej sławy muzyków, m.in. gitarzystę Larry’ego Campbella (znany ze współpracy z Bobem Dylanem i Paulem Simonem), perkusistę Kenny’ego Wollesena (grywał z Johnem Zornem, Norach Jones i John Scofield) i basistę Tony’ego Scherra (m.in. Norah Jones, The Lounge Lizards, John Scofield). Ale to nie wszyscy wymienieni. Razem stworzyli jakieś piosenek, głównie jazzowych i śpiewanych po angielsku (żeby przebić się na tym Zachodzie). Zaczyna się pozornie spokojnie, bo „Falling” to przede wszystkim popis gitary elektrycznej, który „faluje” i pod koniec pokazuje swoje pazury. Jednak poza tym pojawiają się klawisze (czarujące i spokojne w „Tidal Wave”), perkusja (bębenki w coverze „Only Girl” Rihanny), odezwie się saksofon (żwawy tytułowy numer) i fortepian („Finding Her Way”). Czasami przy okazji skręcając w reggae (gitara w „Pisces”), wyciszenie i spokój („Unrequited” z solówka trąbki), ale zawsze elegancko i bardzo przyjemnie. I ta elegancja jest mocno odświeżająca, a wyróżnianie poszczególnych utworów mija się z celem, gdyż każdy jest wyjątkowy i przykuwa uwagę.
Za to sam głos Moniki czaruje i uwodzi tak samo jak dwa lata temu na debiutanckiej płycie. Angielszczyzna bez zarzutu, delikatność ukrywająca siłę.
Widać, że Monika Borzym konsekwentnie realizuje swoja muzykę. Kolejny przykład, ze polski jazz nie jest ani nudny ani gorszy od tego zagranicznego.
8,5/10
Radosław Ostrowski
