Tajemnica Filomeny

Poznajcie Filomenę – to taka starsza pani, która lubi czytać romansidła, głęboko religijna i wierząca. Skrywa jednak pewną tajemnicę, która ją prześladuje. Otóż, gdy była młodą dziewczyną zaszła w ciążę, w ten sposób hańbiąc swoją rodzinę i oddano ją do klasztoru. Tam urodziła syna, zaś zakonnice, by chronić dziecko przed złem i pokusami tego świata, oddały – nie, to za łagodne słowo – sprzedały jej dziecko Amerykanom do adopcji. Gdzie teraz jest jej syn? Zakon milczy. I wtedy historię tą poznał (dzięki córce Filomeny) były dziennikarz polityczny Martin Sixsmith, który decyduje się pomóc starszej pani i napisać o tym artykuł.

filomena1

Ta historia brzmi dość nieprawdopodobnie, ale to się wydarzyło naprawdę i nie jest to wyssane z palca. Sixsmith spisał to w książce, którą przeniósł na ekran Stephen Frears – bardzo doświadczony brytyjski reżyser. Twórca „Królowej” bardzo delikatnie i z wyczuciem opowiada tą dość smutną historię poszukiwań. Kościół (czytaj: zakon) milczy, a nawet nie pomaga, poza zdjęciem jako dziecka nie ma nic. Od czego zacząć? Reżyser pokazuje to śledztwo w sposób bardzo stonowany, bardzo kameralny i nieśpieszny. Ale kibicujemy bohaterom w poszukiwaniach, jednak kiedy okazuje się, że syn nie żyje, to i tak chcemy się dowiedzieć czegoś o nim, poznać prawdę. Przy okazji mamy też pokazane zderzenie dwóch różnych osobowości – Filomena (ciepła Judi Dench) to kobieta pełna wiary, dobroduszna, sprawia wrażenie pogodzonej z losem i ufnej w Boga. Z kolei Sixsmith (dorównujący jej kroku Steve Coogan) to kompletne przeciwieństwo – cyniczny ateista, który początkowo traktuje tą sprawę jako dobry materiał i możliwość powrotu do zawodu. Ale i on potrafi być wrażliwym i ciepłym człowiekiem. Ich spotkanie mocno oddziałuje na nich, będąc jednocześnie źródłem delikatnego humoru w tym filmie.

filomena2

Czy Frears w tym filmie atakuje Kościół katolicki za swoje ciemne karty? Pośrednio tak, jednak nie idzie w stronę moralizowania czy popadania w depresyjny dramat. Jak jednak postawiłbym inne pytanie: czy po tych wszystkich strasznych czynach, bylibyście w stanie wybaczyć? Pokora i głęboka wiara Filomeny mocno uderza w finale, wydając się czymś nieracjonalnym, wręcz niedorzecznym (można też podejść jak Sixsmith nie szczędząc ostrych słów), to jednak tylko świadczy o sile bohaterki.

Niewielu byłoby stać na taki czyn jak Filomenę, ale jeśli uważacie się za katolików czy ludzi wierzących, zobaczcie koniecznie ten film. I potem się zastanówcie.

7/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz