

Kiedy w 1982 roku powstała grupa Asia, spodziewano się kolejnego świetnego zespołu grającego rocka progresywnego. Te wymagania nie wzięły się znikąd. Wystarczy spojrzeć na członków tej grupy. Steve Howe – gitarzysta, wcześniej członek zespołu Yes. Geoff Downes – klawiszowiec grający wcześniej w popowej grupie The Buggles, pracował z Yes przy albumie „Drama”. Carl Palmer – perkusista, znany z grupy Emerson, Lake & Palmer. No i wokalista i basista John Wetton – członek m.in. King Crimson. Musiało powstać coś wielkiego, ale chyba fanom w/w grup chyba nie o to chodziło.
Za produkcję „Asii” odpowiadał Mike Stone, który wcześniej współpracował m.in. z Queen czy Journey. A skąd wziął się szok? Ponieważ zespół złożony z tak wybitnym indywidualności zaczął grać prostą, wręcz pop-rockową muzykę, która nie mogła dorównywać dorobkowi Yes czy ELP. Ale wiecie na czym polega dowcip? Po pierwsze, piosenki są bardzo melodyjne i chwytliwe. Po drugie, nie brzmi to tandetnie i plastikowo, a każdy z muzyków daje z siebie wszystko. Howe bardzo pięknie gra na gitarze, gdy trzeba zrobić mocną solówkę, robi ją. Delikatne i przyjemne klawisze Downesa pachną popem (balladowe „Without You”), ale jest to bardzo piękne. Sekcja rytmiczna ma tutaj swoje momenty i potrafi zaskoczyć (początek i koniec „Time Again”, gdzie perkusja dowala do rytmu gitary i klawiszy czy „Wildest Dreams”), a aranżacje są tu naprawdę dopieszczone, choć skrojone pod radiowe wymagania. Każdy utwór na tej płycie ma potencjał hitowy, którego zazdrościły inne zespoły (z nieśmiertelnym utworem „Heat of the Moment”).
Świetne chórki, mocny wokal Wettona oraz całkiem niegłupie teksty wnoszą Asie na wyższy poziom, choć nic tego nie zapowiadało. Mógłbym wymienić każdy utwór po kolei i rozłożyć na czynniki pierwsze, ale mamy do czynienia tutaj ze świetnymi muzykami, którzy postanowili nagrać prosta i przyjemną muzykę. A to pozornie jest tylko łatwą kwestią niż zrobienie progresywnego kolosa. Im się udawało przez dłuższy czas, a debiut jest absolutnie udany i mimo lat nie chce się zestarzeć.
8/10
Radosław Ostrowski
PS. Świetna okładka po prostu.
