Nazareth – Rock’n’Roll Telephone

RocknRoll_Telephone

Nazwa tego zespołu mówi sama za siebie. Działają od końca lat 60. i choć z pierwotnego składu ostał się tylko basista Pete Agnew (wokalista Dan McCafferty z powodów zdrowotnych musiał zrezygnować i w zeszłym roku przeszedł na emeryturę i zastąpił go niejaki Linton Osborne), to nadal sprawnie funkcjonują, nagrywają, nie odpuszczają. Jak gruchnęła wieść, że będzie nowy materiał, fani na pewno się rzuca na niego jak pies na kość.

„Rock’n’Roll Telephone” jeszcze został nagrany z McCaffertym na pokładzie, a samo brzmienie to zadziorny, surowy rock z lat 70. Choć elektryczna gitara ma co robić (singlowe „Boom Bang Bang”, epicki tytułowy utwór ze świetnymi riffami oraz basem czy szybki „Punch a Hole of the Sky”), to jednak panowie potrafią zaskoczyć. Nie wiem jak inaczej nazwać ”Back 2b4”, gdzie gitara elektryczna pojawia się dopiero w połowie, a atmosfera jest… naprawdę sielska. I nawet ballady są tutaj fajne („spokojny „Winter Sunlight” ze wspólnie śpiewanym refrenem), nawet pojawia się beatbox („Long Long Time”), oldskulowy blues (niezły „The Right Time”) i to wszystko tworzy naprawdę fajną, rock’n’rollowa płytę.

Choć wokal McCafferty’ego jest lekko podniszczony, to ma power i po prostu pasuje do tego, co słyszymy – duch rock’n’rolla jest wiecznie żywy i wiek wokalisty nie ma tutaj żadnego znaczenia. W dodatku wydanie deluxe zawiera kilka piosenek z koncertów, gdzie słychać, że Nazareth nie umarło.

Legenda trzyma się mocno i całkiem dobrze. Ten telefon rzeczywiście ma rock’n’rolla w sobie.

7,5/10

Radosław Ostrowski


Dodaj komentarz