Ed Sheeran – X

X_Sheeran

Młody i (podobno) utalentowany rudzielec z Wysp Brytyjskich przykuł uwagę debiutanckim albumem “+”, który dla mnie był średni, mimo kilku naprawdę fajnych piosenek jak „The A Team” czy „Lego House”. Teraz Ed Sheeran wraca opromieniony hiciorem z drugiego „Hobbita” oraz nowym albumem pod tajemniczym tytułem „X”. Co z tego wyszło?

Jest paru producentów, a to nie zawsze wróży zbyt wiele. Warto wspomnieć trzech: Jake’a Goslinga, który współpracował przy debiucie Sheerana, legendarny Rick Rubin i Pharell Williams. Chłopak z gitarą oraz swoim głosem czasami wspierany przez inne instrumenty, jak w ładnie otwierającym całość „One”. Podobnie w szybkim „I’m a Mess”, gdzie towarzyszy potem perkusja oraz klaskanie. Ale im dalej, tym nie jest już takie fajne. Singlowy „Sing” może imponować grą gitarową, ale już perkusja oraz Ed naśladujący wokalnie Justina Timberlake’a (pewnych osób nie da się podrobić) – to nie może być dobre. Pharellu, błądzisz i jeszcze niewinnego chłopaka wkręcasz. Troszkę lepiej jest w „Don’t”, gdzie podkład jest troszkę lepszy (elektronika i fortepian są spoko), „Nina” skręca w r’n’b, dzięki fortepianowi i bitowi. I jest to całkiem niezłe. A dalej jest pomieszanie z poplątaniem: nastrojowe balladki („Photograph” czy „Tenerife Sea”) przeplatają się ze skrętami z elektroniką („Bloodstream”) oraz r’n’b i rapem („Runaway” z niezłym bitem oraz oszczędny „The Man” z niezłą gitarą elektryczną). W zasadzie mamy podobny rozrzut jak w debiucie, czuć jednak niewielki progres (ja wyróżniłbym też trochę bluesowy „Thinking Out Loud”).

Ed ma pewien pomysł na siebie i gdy gra z gitarką swoje piosenki, to wtedy wypada najlepiej. Nieźle rapuje, ale kiedy próbują producenci poeksperymentować, coś się zaczyna psuć, wyczuwa się fałsz i próbę włożenia cudzych butów, bo inaczej płyta się nie sprzeda (albo będzie zbyt monotonna). A że ładnie śpiewa i teksty mają ręce z nogami, trzeba mu kibicować. Żeby znalazł producenta, który go wesprze i pomoże. Bo inaczej możemy o nim bardzo szybko zapomnieć. A tego (zwłaszcza fanki) mogą nie darować.

6/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz