

I ostatni zremasterowany Zeppelin. Tym razem jest to „trójka”, która konsekwentnie szła szlakiem poprzednich płyt. Czyli jest mieszanka delikatności, ostrości i różnorodnościom, tylko tutaj jest bardziej widoczna ewolucja grupy.
Owszem, nie brakuje tutaj ciężkiego i szybkiego grania, ale coraz większe są tutaj wpływy folku i bardziej akustyczne dźwięki, które dominują w drugiej części płyty. Page bardzo zaskakuje wtedy delikatnością, ale i wtedy potrafi zagrać szybkie riffy oraz solówki. „Trójka” jest kojarzona głównie dzięki dwóm wielkim hitom – dynamicznego „Immigrant Song” oraz bluesowego „Since I’ve Been Loving You”. A dalej to już jest bogato – od oszczędnej gry gitary akustycznej oraz perkusji („Friends”, a w tle nieprzyjemne smyczki), przez skocznego rocka („Celebration Day” i „Out of the Tiles”), ale od piosenki „Gallows Pole” gitara elektryczna zostaje zredukowana i w jej miejsce wchodzi akustyczna. Czasem pojawia się jakieś przestrzenne wokale Planta, perkusja odzywa się mocnym ciosem, nawet pojawia się mandolina („Gallows Pole”), a delikatna gra Page’a potrafi wyciszyć i uspokoić jak w nastrojowym „Tangerine” czy „That’s The Way”. Jednak na sam koniec panowie, choć akustycznie postanowili zaszaleć jak w skocznym „Bron-Y-Aur Stomp” (gitara, stonowana perkusja, czyli jeden bęben, chwytliwy bas i klaskanie) oraz szybkim „Hats Off To (Roy) Harper”, gdzie Page pokazuje co potrafi.
Druga płyta to zestaw tych samych utworów inaczej zmiksowanych, czasami bez wokalu. I nie jest to zwyczajny zapychacz, ale bardzo porządnie wydana płytka, która sprawia niezgorszą frajdę z odsłuchu niż podstawka, która brzmi po prostu rewelacyjnie.
10/10
Radosław Ostrowski
