Sabotage

John Wharton jest dowódca specjalnego oddziału DEA, który zajmuje się infiltracją karteli narkotykowych. Podczas ostatniej akcji przejęli dziesięć milionów dolarów, jednak kasa wyparowała. Prowadzone dochodzenie nic nie dało, więc oddział powraca do gry. Jednak kiedy dwóch członków grupy zostaje zamordowanych, Wharton próbuje dorwać sprawców i pomaga mu w tym policjantka Caroline Brentwood.

sabotage1

David Ayer jak wszyscy wiemy to spec od kina akcji z policjantami w rolach głównych, bardzo wnikliwie i uważnie portretując to środowisko („Bogowie ulicy”). „Sabotage” jest utrzymany w tej stylistyce, bez słodzenia, lukrowania oraz oczywistych podziałów na dobrych i złych. Surowy realizm, z masą strzelanin i krwawej jatki robi naprawdę mocne wrażenie, a powolna eliminacja członków grupy budzi niepokój. Intryga, choć toczącą się dość spokojnym tempem (jak na tego typu produkcje), jest bardzo skomplikowana i wciągająca. I do samego końca tak naprawdę nie wiemy jaki będzie finał. Akcja jest mocna, strzelaniny krwawe i bardzo brutalne (to nie jest zdecydowanie film dla dzieci ani młodzieży), że wystarczy wspomnieć pościg na ulicy czy atak na siedzibę kartelu. Na Ayera nadal nie ma mocnych, a pytania o lojalność i uczciwość pozostają aktualne.

sabotage2

Dlaczego jeszcze warto zobaczyć „Sabotage”? Jedno nazwisko powinno wystarczyć – Arnold Schwarzenegger ps. Austriacki Dąb. Może i widać, że jest już starym dziadkiem, ale potwierdza tutaj swoją dobrą dyspozycję. I robi to, za co go pokochała dawno temu widownia – bluzga, zabija i mówi ze swoim akcentem. Nadal jest w tym dobry, choć jest już zmęczonym i wypalonym gliniarzem. Poza nim jedynymi osobami wartymi wspomnienia są zaskakująco dobry Sam Wortington („Potwór”) oraz obsadzona wbrew sobie Olivia Williams (Caroline Brentwood), która udźwignęła postać twardej policjantki (tylko pozornie twardej).

sabotage3

Wreszcie mamy dobry film z Arnoldem w roli głównej. Trafił w końcu na odpowiedniego reżysera i dobrą historię, pokazując, że solo jest wcale nie gorszy od reszty „Niezniszczalnych”.

7/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz