The Alan Parsons Project – Ammonia Avenue

Ammonia_Avenue

I po dwóch latach przerwy, w 1984 roku pojawił się nowy album Alana Parsonsa i spółki. „Ammonia Avenue” okazała się największym sukcesem komercyjnym. Pytanie tylko czy broni się po 30 latach.

Na pewno można poznać czas realizacji po elektronicznej perkusji otwierającej „Prime Time”. To piosenka mocno rockowa z delikatnymi klawiszami oraz zgraną sekcją rytmiczną. Do tego naprawdę delikatny wokal Woolfsona tworzy tutaj bardzo poruszającą opowieść. Całość jest bardziej uproszczona i zwarta, bardziej pop rockowa. Słychać też wpływy synth popu (dyskotekowa perkusja w „One Good Reason”), hiszpańskie rytmy (największy przebój „Don’t Answer Me”), ale płyta jest dość mało urozmaicona jak na tego typu grupę. Jedynym wyjątkiem jest synth popowa elektronika w „You Don’t Believe”, solówka saksofonu oraz gra orkiestry w „Pipeline” czy kończąca całość mini-suita tytułowa (pięknie gra orkiestry oraz gitary skustycznej). Cała reszta (poza przebojowym „Don’t Answer Me”) działała na mnie dość sennie i przymulająco.

„Ammonia Avenue” jest bardziej pop-rockowym albumem, który z dzisiejszej perspektywy nie robi aż takiego wrażenia jak w 1984 roku. Bardziej popowa, niby przebojowa, ale nie porywająca, co w przypadku tej grupy jest sporym potknięciem.

6/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz