

Co prawda ten album wyszedł cztery lata temu, ale każda pora jest dobra na przesłuchanie. Co wiem o wykonawczyni? Że pochodzi z Poznania, lubi muzykę jazzową i etno, a także posiada sporo grono fanów na FB. I tak wpadła mi jej debiutancka płyta „Wyspa”, która jakoś zestarzeć się nie chce.
Zaczyna się ona bardzo tajemniczo i baśniowo, bo inaczej nie jestem w stanie nazwać „Domu na rzece”. Tam swoje robią zmieszane dzwonki, harfa, cymbałki i delikatny fortepian. Tytułowy utwór bardziej już idzie w jazzowy entourage – znów pięknie gra fortepian, a sekcja rytmiczna delikatnie przewija w tle. W podobnym tempie są zgrabne „Fusy w kawie”. Ale największym zaskoczeniem jest „Odchodząc” z repertuaru Republiki, tym razem zagrane na gitarę akustyczną, do której w połowie dołącza fortepian. Efekt jest po prostu porażający i brzmi to po prostu pięknie.
Przerwa od piosenek mogą być dwa instrumentalne solówki na fortepianie zagrane przez Krzysztofa Dysia, które naprawdę zachwycają. Jeszcze swoje czasem robi klarnet („Piasek”), akustyczna gitara („Kundera” i „Dozlanoc” Roberta Kasprzyckiego), które tworzą naprawdę spokojny klimat. A sam głos Leny jest bardzo delikatny, spokojny, a jednocześnie bardzo poruszający (najbardziej w „Kołysance dla dziewczynki” i „Kołysance dla Mani”).
Wiem, że do jesieni jeszcze trochę czasu, ale jeśli chcecie się ochłodzić czy wyciszyć, to „Wyspa” jest dla was idealnym albumem. Działa wręcz odprężająco.
8,5/10
Radosław Ostrowski
