Bronco Billy

Kim jest Bronco Billy – facet, który uważa się za najszybszego kowboja na Dzikim Zachodzie? Tak naprawdę jest szefem trupy cyrkowej, w której prezentuje różne sztuczki z czasów westernowych. Ale nie mają łatwo – brakuje asystentki w najtrudniejszych trickach (koło fortuny). I wtedy do trupy – nie do końca z własnej woli – trafia Antoinette Lilly, którą opuścił mąż.

Bronco_Billy2

Po robieniu zadymy, zabijaniu oraz cedzeniu ostrych słów, Clint Eastwood tym razem postanowił zrobić lekką komedię. Film ten jest miły i sympatyczny, pokazując dość jarmarczną formę Dzikiego Zachodu, a jednocześnie jest to pochwała konserwatywnych wartości z lojalnością i przyjaźnią na czele. O dziwo ogląda się to całkiem nieźle, co jest zasługą zarówno scen z pokazów (solidnie nakręconych oraz dynamicznie zmontowanych), fajnych postaci, chociaż sam scenariusz jest dość luźny i oparty na schemacie przyjazd-pechowa sytuacja-występ-wyjazd. Nie brakuje tutaj odrobiny humoru („napad” na pociąg czy troszkę szalony finał), który ratuje sytuacji oraz odrobiny akcji w postaci bijatyki w barze, jednak całość jest bardzo lekka, niemal familijna. Czuć tutaj pewną nostalgię i sentyment za Dzikim Zachodem, troszkę wyidealizowanym, gdzie wszystko było proste i jasne, a jednocześnie jest to ubrane w komedię romantyczną. Może i jest przewidywalna, ale miło się ogląda.

Bronco_Billy1

Sam Clint choć jest troszkę łagodniejszą wersją samego siebie, daje radę w roli Bronco. Jednak Clint parę razy serwuje swoje charakterystyczne oblicze, ale w zasadzie to porządny i fajny facet. I po raz pierwszy przekonałem się do Sondry Locke, która raczej wywołuje irytację, jednak jako rozkapryszona dziewczyna próbująca się odnaleźć w tym całym cyrku radzi sobie przyzwoicie. Ta dwójka ciągnie ten film, ale nie można nie wspomnieć Scatmana Crothersa (Doc Lynch – będący kimś w rodzaju impresario), Geoffreya Lewisa (podstępny mąż John Arlington) oraz Billa McKinneya (mistrz lassa – Lefty LeBow).

Bronco_Billy1

Miła i sympatyczna komedia, która przy browarze może być dobrym towarzyszem. Lekka i dość przyjemna rozrywka zabarwiona odrobiną nostalgii.

6/10

Radosław Ostrowski

nadrabiam_Eastwooda

Dodaj komentarz