Firefox

Tytułowy Firefox nie jest przeglądarką internetowa, tylko nowoczesnym radzieckim myśliwcem bojowym, który potrafi być niewidzianym dla radarów i sterowanym przez umysł. Amerykanie decydują się wykraść samolot i wysyłają swojego najlepszego człowieka – majora Mitchella Ganta, który mimo zespołu stresu pourazowego, nadal jest świetny.

firefox1

Zastanawiam się co podkusiło Clinta Eastwooda do nakręcenia tej sensacyjno-propagandowej agitki. Historia jest prosta (Ruscy źli, Amerykanie dobrzy), naiwna i przewidywalna jak jasna cholera. Wszystko idzie w sposób tak łatwy, że o jakimkolwiek trzymaniu w napięciu nie może być mowy. Sytuację częściowo próbuje ratować operator i sceny lotów wyglądają całkiem nieźle, ale efekty specjalne są tak archaiczne, że aż kłują w oczy. Wygląda to tak jakby samoloty dodano na ekran, a pociski i ich wygląd bardziej pasuje do SF. Nawet humor i sam Clint w niezłej dyspozycji nie jest w stanie tego uratować.

firefox2

Dalsze opowiadanie o tym filmie po prostu mija się z celem – „Firefox” to archaiczna, nudna i nieciekawa historia w dorobku twardziela Clinta. Zbyt poważna, co doprowadza do śmieszności i żal dupę ściska, gdy się ogląda takie gówno. Panie Eastwood, nie wypada panu.

3/10

Radosław Ostrowski

nadrabiam_Eastwooda

Dodaj komentarz