Selah Sue – Reason

Reason

Ta 26-letnia Belgijka wystrzeliła jak petarda 4 lata temu, dzięki debiutanckiej płycie z przeboje „This World”. Czy na drugim albumie też będziemy mieli mieszankę elektroniki i soulu?

Za produkcję „Reason” odpowiadają Robin Hannibal – Duńczyk znany ze współpracy z Little Dragon oraz Kendrickiem Lemarem oraz Szwed Ludwig Goransson, który pracował z triem Haim. Opener „Alone” daje nam do zrozumienia, co do zawartości – mocna perkusja, funkowa gitara elektryczna, pachnąca latami 80. elektronika. Nawet jeśli pojawiają się łagodniejsze fragmenty (akustyczny wstęp w jazzującym „I Won’t Go for More”, który ma bardzo liryczną końcówkę), to jednak dominuje tutaj bit i cykacze – to jeszcze pop czy rap, jak w tytułowym utworze? Najbardziej jednak podobały mi się bardziej intymne kompozycje jak „Alone” z zapętlonym fortepianem oraz chórkiem, zmieniający tempo „The Light” (te cymbałki brzmią uroczo w tym morzu dźwięków gitary i elektroniki) czy wyciszony „Daddy”. Nawet znalazło się reggae („Sadness”) czy dynamicznego popu (szybka perkusja w bounce’ującym „Feel” oraz pulsujący „Falling Out” mający potencja do podboju parkietów).

Głos Sue jest ubarwiony „czarnym” stylem, który pasuje do tych pokręconych podkładów. Absolutnie warto sięgnąć po wydanie deluxe z czterema dodatkowymi piosenkami oraz „Alone” w wersji akustycznej. Klimatem przypomina troszkę Jessie Ware, tylko bardziej podrasowaną. Tak się dzisiaj gra muzykę popularną, która nie jest ani prymitywna, ani plastikowa.

8/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz