
Brytyjska formacja folk-rockowa kierowana przez Marcusa Mumforda próbuje się wyrwać ze swoich folkowych korzenie i marzy o podboju stadionów. Bo jak wszyscy wiemy na stadionach nie wpuszczają z banjo, mandolinami i gitarami akustycznymi. Tym większe były obawy fanów wobec nowej płyty „Wilder Mind”.
I rzeczywiście podłączenie gitary do pieców, zmieniło troszkę brzmienie, co jest zasługą producenta Jamesa Forda. Otwierający całość „Tompkins Square Park” przypomina troszkę to, co gra obecnie Kings of Leon. Podobnie z singlowym „Believe” z bardziej garażową gitarą czy dynamicznym „Wolfem”, którego nie powstydziłoby się Foo Fighters. Zresztą inspiracji jest tutaj całe mnóstwo od U2 aż po Coldplay, ale i nawet folkowy spokój się pojawia (łagodny „Monster” czy „Cold Arms”, brzmiący jak… Pearl Jam) okraszony fortepianem („Broad-Shouldered Beasts”). Jednak mimo różnorodności brzmienia, nie porwał mnie ten materiał. Poczułem się znużony i powoli zlewały mi się te piosenki.
Liczyłem chyba na coś innego słuchając nowego Mumforda. Warto sięgnąć też po wersje deluxe z 4 utworami nowymi w wersjach koncertowych. Co troszkę podnosi ocenę zaledwie przyzwoitego materiału.
6/10
Radosław Ostrowski
