Syny – Orient

Orient

Wydaje się, że osiedlowy rap to przeżytek od dawna należący do lamusa. Jednak pojawiło się dwóch takich kolesi – niejacy Piernikowski i Etamski. Działali od wielu lat, ale dopiero teraz postanowili zadziałać razem jako Syny.

I czy można coś ciekawego jeszcze w tej materii opowiedzieć? O dziwo tak, chociaż jest to stylizacja na osiedlowy rap. Stąd są tu niepoprawne zwroty („włanczaj!”) i czasami dziwna fleksja („z sednem mam tyle wspólnego, że się ocieram o niego”) i bluzgi w ilościach hurtowych. Do tego bity brzmiące bardzo staroświecko, pełne elektroniki i surowości, bo jeszcze słychać płytę gramofonową, a także pojawiają się krótkie utwory instrumentalne. Prostota tutaj jest największa siłą „Orientu”, a staroświeckość bitów jest tutaj zaskakująco świeża.

Podobnie z nawijką obydwu Synów, gdzie mówią o prostych sprawach – hipokryzji środowiska, nostalgii za dawnymi czasami oraz wytłumaczenie na czym polega życie osiedlowe. Piernikowski nawija dość powoli, nie bawi się w jakieś skomplikowane metafory (aczkolwiek nie brakuje poważnych fraz jak: „radio mówiło, że zatonął dziś statek / morze będzie głębsze od samotnych matek / łez”).

Ziomki stosując stylizację na osiedlowy rap, są w tym bardzo wiarygodni, co wydawałoby się niemożliwym. Trzeba się orientować w temacie i mieć zawsze głowę dookoła. Dziwaczny hołd dla osiedlowych nawijek, które może warsztatowo nie były doskonałe, ale raperzy robili to z pasją oraz zaangażowaniem. Jedyną rzeczą, która mi przeszkadzała to krótkie instrumentalne kompozycje, sprawiające wrażenie przepychaczy. Ale i tak jestem ciekaw, co zrobią tym razem Syny.

7,5/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz