Kristine – Kristine

Kristine

Za muzyką elektroniczna nie przepadam, co jest chyba spowodowane tym, że uważałem (i nadal uważam) za muzykę najszybciej starzejącą się. Jednak czasami decyduje się opuścić swój muzyczny kokon, by sprawdzić współczesnych zabawiaczy syntezatorów. I tak trafiłem na Greczynkę Kristine.

O tym, ze będziemy mieli do czynienia z raczej oldskulową elektroniką można stwierdzic po okładce – ręczny podpis w kiczowatym kolorku na czarnym tle. Synth pop pełną gębą przypominający dokonania szalejących wtedy na parkietach Giorgio Morodera czy Harolda Faltenmeyera – nakładające się klawisze, taneczna, elektroniczna perkusja oraz te gitarowe riffy – tak się zaczyna album. „Modern Love” brzmi tak staroświecko, ale nie czuć tutaj naftaliny.  Podobnie w bardziej niepokojącym „The Danger” z mocniejszą perkusją oraz pulsującą złowrogo elektroniką zmieszaną z pasażowymi riffami. Nie mogło też zabraknąć cieplejszych dźwięków („Summer Long Gone”), przebojowych strzałów („The Rhythm of Love” ze świetnym basem oraz funkową gitarą czy brzmiące jak nagranie z adaptera „Radio”) oraz – obowiązkowego dla tego gatunku muzyki – kiczu (finałowe „Last Man Standing”), jednak w kontrolowanej i bezpiecznej dawce.

Dodatkowo jeszcze brzmiący niemal „z epoki” wokal samej Kristine – delikatny, zmysłowy i nawet jak wydaje się bardziej ekspresyjny, to nadal w stylistyce lat 80. Trudno wyróżnić poszczególne utwory, bo jest to spójne i bardzo klimatyczna muzyka w starym stylu. Potwierdza to, ze moda na muzykę z tego okresu nie przeminęła. Na szczęście.

7,5/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz