Phil Manzanera – The Sound of Blue

The_Sound_of_Blue

Tego brytyjskiego gitarzystę znają fani zespołu Roxy Music, jednak działa też jako solista. Potwierdzeniem tego jest jego nowy, dziewiąty album nagrany po ośmiu latach przerwy. I jest to album instrumentalny.

Zaczyna się od łagodnego i nocnego utworu „Magdalena”, któremu towarzyszy na początku cykanie świerszczy. Ale w połowie zaczyna uderzać bardziej egzotycznie perkusja, a riff staje się mocniejszy oraz bardziej żywiołowy i włączają się jeszcze smyczki z fletami. Zmianę estetyki przynosi „1960 Caracas” pełen elektroniki, funkowej gitary oraz niezłego wokalu Sonii Bernardo, troszeczkę przypominając dokonania Roxy Music. Elementy etniczne (czytaj: latynoskie) przewijają się przez cały materiał tak jak akustyczna gitara i różnego rodzaju dzwonki i karimby (utwór tytułowy), poruszających smyczków i fortepianu (pachnący latami 70. „Rosemullion Head” czy orientalna „Tramuntana”), bębnów oraz psychodelicznej elektroniki („Halmstad” z funkowym riffem).

Dzieje się tu wiele, a gitarowa gra Manzanery łączy poszczególne utwory w spójną całość. I nawet te elektroniczne wstawki brzmią naturalnie (rock’n’rollowo-fletowy „High Atlas”), pozwalając na odrobinę wypoczynku tak jak w odrealnionym „Mi Casa” czy ciepłym „In Conversation” (świetny saksofon), będącym tłem do krótkiej rozmowy z Andym McKayem. To po prostu znakomita płyta, która pozwala odsapnąć po upałach i cięższym dniu pracy.

8/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz