
Irlandzki rudzielec znany z zespołu The Frames oraz filmu „Once” po swoim ciepło przyjętym debiucie atakuje dalej. Minęły trzy i sympatyczny rudzielec z gitarą wspierany przez producenta Thomasa Bartletta aka Doveman nagrał nowy album z 10 piosenkami.
Jednak już otwierający całość „Grace Beneath the Pines” zapowiada zmiany. Klimat nadal jest wyciszony i spokojny, ale wplecione smyczki, trąbki i fortepian czynią utwór przystępniejszym. Nie zabrakło obowiązkowej gitary akustycznej (wolny „Wedding Ring”), wplecionych zgrabnie chórków („Winning Streak”), jazzujących trąbek („Her Mercy”), intymnego fortepianu (irlandzki w charakterze „McCormack’s Wall”) czy skocznych smyczków („Lowly Deserter”).
Hansard snuje intymne opowieści, ale wykonuje je bardzo emocjonalnie i porywająco. Bogate aranżacje, piękna barwa głosu oraz intymne teksty nadal działają na słuchacza. Nie jest to jednak muzyka, która mogłaby być tylko tłem. Trzeba się wsłuchać i wtedy da ona sporo satysfakcji.
8/10
Radosław Ostrowski
