
Duet producencki Soulsavers (Rick Machin i Ian Glover) znany był z triphopowej, elektronicznej muzyki, a wokalnie wspierał ich Mark Lanegan. Ale 3 lata temu zmieniło się wszystko, gdy zagrali jako support przed Depeche Mode. Wtedy sam Dave Gahan chciał z nimi nagrać album i tak powstało „The Light the Dead See” – poruszająca, wyciszona płyta pełna żywego instrumentarium. Współpraca była tak owocna, że panowie postanowili pójść za ciosem. I tak mamy „Angels & Ghosts”.
I pierwsze, co rzuca się w uszy, to większy rozmach oraz szybsze tempo w porównaniu do poprzednika. Brudne „Shine” z nieprzyjemną gitarą, pachnące rockiem lat 60. „You Owe Me” (Hammond w tle, gitara łagodna) mogłoby się spokojnie znaleźć w jednym z filmów Davida Lyncha (te smyczki i chór pod koniec – rewelacja). Trop filmowy nie jest przypadkowy, gdyż każdy utwór spokojnie mógłby trafić do soundtracku. Czuć tutaj mocne wpływy bluesa (spokojniejsze „Tempted”) oraz gospel (chórki w niemal każdym utworze), w tle jeszcze podlecą smyczki (singlowy „All of This and Nothing”), zasmęci fortepian (najsłabsze „One Thing”) i zagra trąbka (melancholijne „Lately”).
Innymi słowy, powstała bardzo dobra mieszanka blues-rockowa z elementami gospel oraz silnym, niemal natchnionym głosem Dave’a Gahana. Niby nic nowego w dorobku Anglika, jednak fani zarówno Depeche Mode jak i Soulsavers mogą być pozytywnie zaskoczeni, a takie kooperacje zawsze są świetne dla słuchaczy. Tak samo jest i tutaj.
8/10
Radosław Ostrowski
