
Pojawiają się takie zespoły, które są po prostu fajne, mimo popularności na początku. Do tych kapel zalicza się amerykański skład 3 Doors Down pod wodzą Chada Arnolda. Po dobrze przyjętym poprzednim albumie „Time of My Life”, zespół opuścił gitarzysta Matt Roberts oraz basista Todd Harrell. Na ich miejsce wskoczyli Chet Roberts oraz Justin Biltonem, a w tym składzie nagrali nowy materiał.
„Us and the Night” to nadal rockowa muzyka, w czym pomógł producent Matt Wallace, który współpracował m.in. z Faith No More, Maroon 5 czy Train. Muzycy pomieszali do swojego brzmienia drobne elektroniczne wejścia oraz pobrudzenia (niezły „The Broken”), ale nie zapominają o riffach oraz energii, co dobitnie pokazuje szybki „In the Dark” czy hardrockowy „Still Alive” ze świetnymi gitarami. Dalej nie jest spokojniej – mocne uderzenia dynamicznej perkusji („Believe It”), gitary zapętlone i robiące za tło („Living in Your Hell”), nastrojowo grającego fortepianu (ballada „Inside of Me”) czy szybkiej akustycznej gitary („I Don’t Wanna Know”). Do wyboru, do koloru i z kopem.
Ja w muzyce rockowej oczekuje przede wszystkim ognia i popisów gitarowych. Chet Roberts robi robotę i potrafi ostro zagrać, a nawet spokojniejszy numer ubarwić (średnie „Pieces of Me”), a wokal Arnolda nadal dobrze brzmi, sprawiając sporo radości podczas słuchania. Nie jest to coś, czego bym nie znał, ale jak fajnie to brzmi. Nawet spokojniejsze ballady jak finałowy „Fell From The Moon” brzmią znośnie i nie popadają twórcy w kicz. Brać i nie żałować.
7/10
Radosław Ostrowski
