
Muzyka folkowa wydaje się dla naszego kraju gatunkiem niezbyt interesującym, gdyż opartym tylko na żywym, niemal klasycznym instrumentarium w postaci gitary akustycznej i smyczków. Jednak w tym gatunku pojawiają się ciągle ciekawe albumy. Po świetnej zeszłorocznej produkcji The Unthanks, do tego grona dołącza nowa produkcja weteranów, czyli duetu Slow of Hands (Steve Knightley i Phil Beer).
Gitara gra tutaj szybko, jak na ten gatunek, a skrzypce współgrają z nimi niczym tancerz, co słychać w celtyckim „Breme Fell At Hastings” z pięknym wstępem (te cymbały) oraz świetnym dwugłosem w refrenie czy tytułowym kawałku. Nie brakuje wspólnego zaśpiewu (śliczny „Hallows’ Eve”), jak i obowiązkowych momentów wyciszenia jak gitarowy „Hambledon Fair” (w połowie wchodzi smyczek i mandolina) czy bardziej podniosły i chóralny „Keep Hauling”, śpiewany jakby przez całą wspólnotę na ważnej uroczystości. Całość brzmi tak, jakby było się członkiem tej grupy, która jest ze sobą silnie zżyta i chce się z nimi razem śpiewać te pieśni opowiadające o miłości czy prostym życiu.
Nie brakuje też skrętów w bluesa jak w „Sweet Bella” czy bardziej dynamicznej gry („Walk with Me”), ale cały album jest bardzo spójny, świetnie zaśpiewany i ma taki klimat, który pozwala zanurzyć się kompletnie przy tym dziele. Absolutnie polecam i zalecam wstrzyknięcie sobie Show of Hands. Nie ma się co więcej rozdrabniać.
8/10
Radosław Ostrowski
