
Trudno coś złego powiedzieć o Lady Pank – to jedna z najstarszych aktywnie kapel rockowych lat 80. W tym roku zespół obchodzi 35-lecie działalności i nie można było tego uczcić inaczej niż wydaniem nowego materiału. Tak powstała „Miłość i władza”.
Nikt tutaj nie odkrywa niczego nowego – to prosty, chwytliwy rock’n’roll z charakterystyczną grą gitary Jana Borysewicza, niemal żywcem wzięty z lat 80. Sekcja rytmiczna robi swoje, riffy bywają ostrzejsze („Władza”), ale dominują spokojniejsze rytmy („Trochę niepamięci”), ale nie można odnieść wrażenia, że kwartetowi brakuje zwyczajnie pomysłów i odcinają zwyczajnie kupony. Spora część materiału jest zwyczajnie spokojną, nudną pop-rockową młócką. Najlepiej ekipa sprawdza się w szybszych numerach jak bardzo imprezowe „Lizusy”, „Z niczego coś” z szybkim refrenem czy „Droga” z dzwonami w tle, jednak dla mnie największym problem są strasznie banalne teksty, o których poziomie nawet nie chce mi się pisać.
Panasewicz nadal śpiewa tak, jak za najlepszych czasów, tylko jak wspominałem te teksty są tak banalne, że nie da się ich zamaskować ani riffem, ani wokalem. Nawet melodie zaczynają się stawać powtarzalne i riffy Borysewicza działają tylko momentami. Szkoda, bo można było to lepiej wykonać zamiast odcinać kupony dawnej sławy.
5/10
Radosław Ostrowski
