Red Hot Chili Peppers – The Getaway

Thegetawayalbum

Funkowa gitara, lekkie granie, chwytliwe melodie oraz ciepły głos Anthony’ego Kiedisa – tak można w skrócie opisać muzykę zespołu Red Hot Chili Peppers. Mimo poważnych roszad sprzed lat (gitarzysta John Frusciante odszedł i został zastąpiony przez młodszego Joshan Klinghoffera), kalifornijska kapela nadal tworzy i teraz ukazuje się najnowsze, jedenaste wydawnictwo.

Za „The Getaway” od strony producenckiej odpowiada Danger Mouse, ktoremu rozgłos przyniosła współpraca z The Black Keys. Czyli wiadomo, ze będzie bardziej oldskulowo, aczkolwiek nie bez eksperymentowania, niczym w starych utworach Red Hotów. Czuć to już w singlowych „The Getaway” oraz „Dark Necessities”, wspieranych przez lightowe klawisze oraz tak leciutką gitarę, że można poczuć się jakby się latało. Tutaj zawsze najważniejszy jest bas, wprowadzający melodię oraz klimat. Perkusja uderza tak do tańca („We Turn Red” z przepięknymi smyczkami w tle i gitarą akustyczną w refrenie), gitarka zagra melancholijnie (balladka „The Longest Wave” i „Goodbye Angels” z prześliczną wokalizą kobiecą w tle) albo funkowo („Sick Love”, „Go Robot”), a reszta też robi swoją robotę („Detroit” czy lekko psychodeliczne „Dreams of a Samurai”).

Całość jest bardzo lekka i przyjemna w odbiorze, czego można było zawsze spodziewać się po RHCP, a jednocześnie stylowa, świeża. Czasami czuć tutaj ducha Danger Mouse’a („The Hunter” z trąbką pod koniec), ale to akurat dobrze, bo wnosi wiele nowego do brzmienia. Nie spodziewałem się, że jeszcze będę się dobrze bawił przy płycie Papryczek.

7/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz