
Amerykański kwartet Rival Sons to jedna z tych kapel, które garściami biorą z klasyki rocka ze wskazaniem na Led Zeppelin i innych twórców lat 60. Nie inaczej jest na najnowszym, piątym wydawnictwie grupy „Hollow Bones”, wyprodukowanej przez Dave’a Cobba.
W sporej części, są to kompozycje rzadko przekraczające pięć minut, ale pełne energii, kopa oraz takiego staroświeckiego sznytu, co czuć zarówno dynamicznej grze sekcji rytmicznej oraz pobrudzonej i surowej gitarze elektrycznej. Czuć to zarówno w dwuczęściowym utworze tytułowym (pierwsza jest krótka i dynamiczna, druga bardziej rozbudowana), jak i w gęstym od klimatu „Tied Up”, które mogłoby zrobić The Black Keys, gdyby im się chciało czy charakterystycznym dla tej grupy „Thundering Voices” i zmieniający tempo na linii zwrotka-refren „Baby Boy”.
Scott Holiday gra tak na gitarze, jakby był Jimmy’m Pagem czy Erikiem Claptonem z czasów Cream – innymi słowy, jest mocny jak cholera, a sekcja rytmiczna (Mike Maley i Dave Beste) dominuje za każdym razem, gdy się pojawia. Na mnie największe wrażenie robiło niby-spokojne „Fade Out” z niemal reggae’ową gitarą oraz rzadkimi, ale gwałtownymi atakami perkusji, dynamiczne „Black Coffee” (refreny, gdzie wszystko – łącznie z klawiszami oraz chórkiem – daje czaderskiego ognia) i mroczniejsza, druga część „Hollow Bones”, gdzie tempo i aura przechodzi z minuty na minutę (wyciszenie minutę przed końcem, by potem uderzyć z całą mocą).
Do tego mamy potężny głos Jaya Buchanana, który trzyma wszystko w garści i w połączeniu z cała resztą otrzymujemy totalny album, zrealizowany na najwyższym poziomie. Nawet zaskakująco wyciszona ballada „All That I Want”, gdzie najważniejsze są gitara akustyczna i smyczki, nie są w stanie zmyć tego wrażenia. Klimatyczna, energetyczna i czaderska – tak należy opisać „Hollow Bones”.
9/10 + znak jakości
Radosław Ostrowski
