Stashka – Naturalnie

00053UHXMF8TH1OB-C122

Na hasło polski pop raczej reaguje może nie z grymasem na twarzy, ale entuzjazmu nie ma we mnie zbyt wiele. Zazwyczaj są to miałkie, plastikowe granie z nieciekawymi, nudnymi tekstami, sprawiającymi ból uszu. Zwłaszcza dotyczy to debiutantów, którzy chcą wypłynąć na szeroką wodę popularności. Jednak czasami warto dać szansę nowej twarzy i tak trafiłem na Kasię Stasiak znaną też jako Stashkę z jej debiutanckim albumem „Naturalnie”.

Nie będę oryginalny, jeśli powiem, że jest to bardzo przebojowy materiał, gdzie dominuje żywe instrumentarium (perkusja, gitary i… akordeon) z odrobiną elektroniki. Czuć to w otwierającym całość „Chcę kochać”, gdzie akordeon robi furorę, zaś refren to nakładające się chórki (na finał dostajemy remix tego utworu w wersji orientalnej). Podobnie jest z „Nic przypadkiem”, gdzie gitarka przewija się całkiem miło, a pewne drobne smaczki (elektroniczny wstęp do „Oceanu myśli”) nie wywołują irytacji, chociaż czuć pewną archaiczność lat 90. (dyskotekowa perkusja w klaskanym „Sekrecie”). Jest nawet skręt w stronę folku/country w „Nim dalej pójdę”, ale to jedyny taki drobiażdżek, który wywołał we mnie irytację. Reszta jest poprawna, z obowiązkowym fortepianem („Wolna”) i odzywającą się gitarą („Rozstanie” i „Moja samotnia”).

A jeśli chodzi o warstwę tekstową, to jest to taka średnia krajowa, pełna opowieści o miłości, samotności itp. Nic porywającego, ale też niespecjalnie działająca na nerwy. Sam wokal Stashki jest na tyle delikatny, by skupić swoją uwagę i nie drażliwy. Nie jest to nadal moja bajka, choć na tle dzisiejszego plastiku, brzmi to nieźle.

6/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz