
Brytyjska formacja Metronomy jest jedną z ciekawszych grup muzyki alternatywnej, co jest zasługą charyzmy oraz talentu Josepha Mounta. Tym razem brytyjski kompozytor i wokalista postanowił nagrać album pod szyldem swojej grupy, bez udziału pozostałych członków, co dla wielu może być szokiem. Tytuł wskazuje, co było inspiracją dla tego wydawnictwa.
„Summer 08”, czyli okres powstania drugiej płyty zespołu i jest to bardzo przebojowa, pełna ciepłej elektroniki muzyka, czerpiąca garściami z lat minionych, czyli 80. Tak jest w przypadku otwierającego wydawnictwo „Back Together” z prostą nutą gitarową, chwytliwym basem, falsetem w refrenie oraz falującymi klawiszami. Czyli brzmi jak Metronomy? Tak, choć to dzieło jednego człowieka. Potwierdza to „Miami Logic” z „karaibską” elektroniką oraz przesterowaną gitarą, przypominający troszkę dokonania Morodera „Old Skool” (klawisze i skrecze tworzą mocne połączenie) czy singlowy „Night Owl”.
Mount wie jak tworzyć dobre melodie, ale pary zaskakuje jak w perkusyjnym „16 Beat” czy bardziej melancholijny – lynchowski wręcz – „Hang Me Out to Dry” (wstęp niemal jak z „Twin Peaks”), który zmienia tempo w refrenie, gdzie gościnnie śpiewa Robyn. Końcówka jednak nie wywołała we mnie żadnych emocji, wprowadzając odrobinę niepotrzebnej nudy, zwłaszcza w finałowym „Summer Jam”, a w paru miejscach wokal Mounta wywoływał irytację. Nie zmienia to jednak faktu, że „Summer 08” to album odpowiedni na lato, zwłaszcza takie deszczowe jak dzisiaj. Przyjemnie się tego słucha i marzy się o upale.
7/10
Radosław Ostrowski
