
Tego człowieka i tego głosu przedstawiać nie trzeba. Kto ie słyszał takich utworów jak „Delilah”, „it’s Not Unusual”, „She’s a Lady” czy „Sex Bomb”, te nie wie, jak potężny głos oraz wielkimi hitami były te utwory Toma Jonesa. Ostatnimi laty wokalista złagodniał i skręci w kierunku soulu zmieszanego z bluesem, a nawet bardziej gospelowych utworów. Potwierdza to też najnowsze wydawnictwo Walijczyka, stanowiące niejako trzecią część cyklu rozpoczętego sześć lat temu wspólnie z producentem Ethanem Jamesem.
Są tutaj piosenki z lat 50. i 60., czyli z czasów, gdy Jones zaczynał swoją karierę, czyli kolejny cover album. Zaczyna się dość spokojnie, bo akustyczne „Opportunity to Cry” i „Honey, Honey” nagrane w duecie z Imeldą May – czyli klimaty country niespecjalnie porywają. I już miałem wyrzucić ten album za okno, ale stał się cud. Jones skręca w stronę klasycznego bluesa oraz rocka, w którym czuje się zdecydowanie lepiej. „Take My Love (I Want to Give It)” pokazuje to bardzo – mocny jak dzwon wokal Jonesa w tym repertuarze pasuje idealnie. Następuje chwilowe uspokojenie w wolnym „Bring It On Home”, by potem zaserwować petardę w postaci zadziornego „Everybody Loves a Train”. Jak Jones na początku niskim głosem, buduje klimat, by potem dołożyć do pieca – to trzeba przesłucha. Podobnie jak w niesamowitym „Elvis Presley Blues” z zapętloną gitarą.
Zdarzają się chwile spokojniejsze jak słabszy „He Was a Friend of Mine” czy zaskakująco skoczny, wręcz folkowy „Factory Girl” (tego się nie spodziewałem), ale za to dostajemy pełne pazura kawałki jak „I Wish You Would” (miałem wrażenie, że to Page gra na gitarze) i wyciszonym środkiem jakby ktoś chciał zagrać jak The Doors czy bujający „‚Til My Back Ain’t Got No Bone” z ciekawymi klawiszami w środku.
„Long Lost Suitcase” to album kompletnie nieobliczalny i pokazuje zupełnie inne oblicze Jonesa – bluesmana, mieszającego czasem rocka z folkiem. Nie ma tu jednak mowy o stępieniu czy zmęczeniu materiału, tylko o świeżym obliczu Walijczyka. To najlepszy album Jonesa ostatnich lat i ciekawe, co będzie za kilka lat?
7,5/10
Radosław Ostrowski
