
Bisz to jeden z najbardziej wyrazistych polskich raperów, co pokazał trzy lata temu „Wilk chodnikowy”. Tym razem Jarek Janiszewski postanowił połączyć siły z niejaki Radexem, by skręcić w stronę brzmień muzyki alternatywnej. Bo nie wiem, czy wiecie, ale Radex to naprawdę Radosław Łukaszewicz – gitarzysta i kompozytor zespołu Pustki. Z tego musiało powstać coś interesującego.
Jest sporo elektroniki i żywego instrumentarium (perkusja, gitara), które jest płynne i dodaje smaku. Taki jest wręcz pulsujący „Grymas losu”. „Pogoń” jest szybsza (przyspiesza perkusja oraz bas), a w tle są rożne krzyki i zawołania, z wysamplowanymi dęciaki czy singlowy „Potlacz!” ze świetnymi, funkowymi klawiszami, minimalistyczną perkusją oraz gitarką, która pod koniec wybucha razem z resztą instrumentów (refren śpiewa Radex). Kiedy wydaje się, że nic nie zaskoczy to wtedy pojawia się jazzowy „Nie mam głowy” (fortepian oraz Hammond pod koniec wymiata) oraz pełen mrocznej, wręcz metalowej elektroniki „Znak zapytania”, gdzie w połowie dochodzi do klaskaniny.
Wejście w dawny retro klimat (i powrót do jazzu) następuje w tytułowym utworze, gdzie zapętla się Hammond, pojawia się odrobinę futurystyczna elektroniką. Dodatkowo w środku jeszcze wchodzą dęciaki. „Niewiara” wywraca wszystko do góry nogami, idąc w skrajny minimalizm, przynajmniej na początku. Perkusja oraz dziwaczne dźwięki zmieszane z echem wybijają się, ale po niecałej minucie wchodzi podnosząco-opadajaca się dyskotekowa elektronika. Odrobinę wschodem pachnie „Drugi grymas losu” (harfa, tamburyn), co spowodowany pomrukami. Szybki „Nie obrażaj się” siedzi obok wręcz dyskotekowego „Dorośli” oraz dowcipnie zapętlone „Brudne buty” (elektronika niczym z Amigi czy innego 8-bitowego cudaka).
Sam Bisz ma taką nawijkę, że głowa mała. Miesza humor z powagą („Brudne buty”), delikatnie serwuje popkulturowe skojarzenia (gang Olsena w „Pogoni”, całowanie żaby, by się zmieniła w księcia w „potlaczu”), z dystansem przygląda się swojemu fachowi (dwie części „Grymasu losu”) oraz atakuje konsumpcjonizm, hipokryzje („Potlacz!”, „Dorośli”), propagując wierność samemu sobie oraz swoim zasadom („Nie mam głowy”). Wszystko polane ironicznym humorem („Brudne buty”, utwór tytułowy, w zasadzie każdy utwór).
Bisz znowu to zrobił, a wilk w nim silnie siedzi. Nie jest to jednak zwierzę agresywne i żrące wszystko, co się napatoczy, ale zdystansowany, złośliwy oraz błyskotliwy. Jesteście gotowi wypłacić światu mentalnego liścia?
9/10 + znak jakości
Radosław Ostrowski
