Tede & MłodyGrzech – Goooo!

goooo

Skoro jest karnawał, to potrzebny jest taki album, który idealnie będzie pasował na imprezkę. Dlatego takie wydawnictwo trafiło mi (prosto z Internetu) dzieło autorstwa Jacka Granieckiego, czyli Tedego. Raper tym razem po wsparcie Młodego Grzecha i skleił swoje kawałki z ostatnich wydawnictw, mieszając je… z tanecznymi klasykami lat 90.

Zaczyna się od krótkiego intra, gdzie podkład zwięto prosto od Nasa i otrzymujemy krótkie wyjaśnienie, dlaczego powstało to dzieło („zajebmy dresiarzom ich dresiarską muzykę”). Sklejka polega na tym, że podkład jest taneczny, a nawijka jest Tedego. Wyobraźnie połączenie takich wykonawców jak Vengaboys, Haddaway, Robert Miles czy Alexia, a w tle nawija pan Tedeusz z „kurta_rolsona” i „Vanillahajs”. I tak mamy takie prawdziwe petardy w postaci „Ej ziomek” (w tle „Vamos a la play la” Loony), gdzie wszystko strzela i wybucha, „Martwe ziomki” (tutaj mamy „Believe” Cher), „Nie banglasz” (nieśmiertelne „Coco Jambo” Mr. President) czy „Wyje wyje bane” („Children” Roberta Milesa). A jeśli jeszcze wam mało, to jeszcze jest strzelający „John Rambo” (w tle – a jakże by inaczej „Boom Boom Boom” Vengaboys), naszpikowany elektroniką „Feat” (ja wolę oryginał, a podkład wzięty od DJ Intrafica i jego „Live”) czy „Michael Kors”, gdzie gościnnie udziela się Abel („What Is Love” Haddawaya).

Żeby jednak nie było, jest jeden mocny kiks.  Dziwaczna dla mnie jest „Pażałsta”, do której podkład jest tak porąbany, że nie da się tego słuchać (a refren z echem naszego gospodarza – koszmar, tak jak wrzucenie w finale Rednex). Na koniec dostajemy bardzo melancholijny „WWA żegna”. MłodyGrzech wykonał niesamowitą robotę na tym blendzie, gdzie kawałki są zgrane ze sobą (poza w/w kiksem). Można ściągnąć to dzieło przez Internet, jeśli ktoś jest na tyle odważny.

8/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz