Plusk

Wyobraźcie sobie taką sytuację, że macie 8 lat i płyniecie z całą rodziną nad zatokę. Podczas całej eskapady widzicie dziwne, migające światełko. Nagle i bez zastanowienia skaczecie do wody, ale szybko zostajecie wyciągnięci. Jednak przedtem widzicie jakąś niewyraźną sylwetkę, kobiecą, piękną. To było dawno temu – teraz jesteście dorośli i macie poważną fuchę, ale życie prywatne jest kompletnie skopane. Tak jest z Allenem Baurem, właścicielem hurtowni prowadzącej sprzedaż owoców i warzyw. Robi ten interes razem z bratem, ale brakuje mu kobiety. I dokonuje po 20 latach dokładnie tego samego – wpada do wody, aż pojawia się Ona. Naga, blondwłosa piękność. Amor na jej widok sam sobie wbija strzałę. Kiedy znowu się pojawia się ta kobieta, musi zaiskrzyć. A że jest ona syreną? To chyba nie powinien być żaden problem.

plusk1

Każdy reżyser ma na swoim dorobku film, od którego kariera zaczęła się rozkręcać. I mam wrażenie, że w przypadku Rona Howarda to był ten trzeci film. „Plusk” to klasyczna komedia romantyczna, gdzie wszystko idzie jak po sznurku, ale najzabawniejsze jest to, że nie ma poczucia straconego czasu. Do tego poza naszą zakochaną i bardzo powoli docierającą do siebie parą, krąży nieprzebierający w środkach naukowiec. Dr Kornbluth (Eugene Levy) chce udowodnić istnienie syreny, przez co zawsze pakuje się w tarapaty. Całość mocno jest osadzona w latach 80., co czuć zarówno w muzyce, ubraniach, jak i przedmiotach (półka pełna telewizorów). Nie brakuje tutaj kilku zabawnych i komicznych scen, związanych ze zderzeniem naszej syrenki (miłej i sympatycznej, w przeciwieństwie do pewnych „Córek dancingu”) i świata dookoła. To jak ona je homara, ogląda telewizor i galerii, kopiując taniec z ekranu czy kupując… fontannę do mieszkania Allena. Ładne w obrazku i bardzo ciepłe, ale brakuje jakiegoś pazura (wyjątkiem jest pewnie zrealizowany pościg za naszymi bohaterami przez żołnierzy).

plusk2

Brakuje tutaj elementu zaskoczenia (kiedy ona ucieka od niego, to musi padać deszcz, a w tle przygrywać smutna muzyka), ale Howard sprawnie wygrywa wszystko. I to jest zasługą dwójki aktorów grających główne role, między którymi była pełna chemia. Tom Hanks dopiero zaczynał swoją przygodę z dużym ekranem, ale ma w sobie urok takiego troszkę niezdarnego chłopaka (scena w barze, gdy wyznaje pod wpływem procentów swoje odczucia), ale szczerego i oddanego. Jednak nawet on nie miał szansy równać się ze zjawiskową Daryl Hannah (syrena Madison) – nie można było od niej oderwać oczu, a jej dziecięca naiwność oraz nieporadność robiły niesamowite wrażenie.

plusk3

Sam „Plusk” nie wyróżnia się byt mocno od filmów tego gatunku, ale Howard wykorzystał szansę na podbój Hollywood oraz zarobienie kupy forsy. To miłe, sympatyczne kino do oglądania najlepiej parami. Na nadchodzące Walentynki wydaje się odpowiednią propozycją. Czasami wystarczy tyle.

6/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz