Dwa Sławy – Dandys Flow

dandys-flow-b-iext47362514

Raperski duet Dwa Sławy znany był z serwowania dość ironicznego spojrzenia na świat za pomocą bardzo krzywego zwierciadła. Tak było w przypadku kozackich „Ludzi sztosów”, ale Rado z Astkiem chyba zaczynają czuć zmęczenie tym wizerunkiem. Dlatego pierwszą reakcją na „Dandys Flow” może być konsternacja i szok.

Otwierający całość „Catering” brzmi bardzo współcześnie – zapętlona wokaliza, pulsująca elektronika, długie pasaże smyczków. Im dalej, tym coraz bardziej nieoczywiste szlaki przechodzimy. Nie brakuje tutaj skrętu w stronę r’n’b spod znaku The Weeknd („Piotr Pan”), minimalistyczna perkusja z zabarwieniem etnicznym („ATCS”, „Mogłoby się wydawać”), by w refrenie przyłożyć dubstepem, zaatakować agresywniejszą elektroniką („Furia”) i nawet zaatakować dyskotekowe parkiety („Pengaboys”) czy inspirować się The Streets („Estrogen”, który wydaje się być odpowiedzią na „Testosteron” Kayah). Rozrzut i strzał stylistyczny jest duży, ale udaje się zachowac w tym wszystkim spójność, co jest zasługą obydwu Sławów. Tutaj bity są zasługą głównie Marka Dulewicza, ale swoje dorzucił także P.A.F.F. (autor słynnego hymnu San Escobar), SoDrumatic czy Julas (powoli rozkręcające się „Zabierz mnie gdzieś”). Wiem, że dla wielu to skręcanie w stronę bardziej elektronicznych bitów, ale nie wywołuje to takiego rozpaprania jak chociażby u Tego Typa Mesa. Tutaj jest bardziej zachowawczo, chociaż ortodoksi i tak będą wściekli.

Panowie kompletnie odcinają się od poprzednika, chociaż nawijkę nadal mają pierwszorzędną. Nie brakuje zarówno dowcipnych hasztagów, wystrzałowych metafor (całe „Pengaboys”, gdzie m.in. Na moje wielowymiarowe metafory muszę sobie kupić drukarkę 3D)  gry słów („Tough Love”), odrobiny humoru (zakamuflowane „Outro”) oraz pomysłowego storytelling („Zabierz mnie gdzieś”).  A o czym mówią? Zarówno o swojej popularności, zmęczeniu życiem, relacjach damsko-męskich czy rozładowywaniu negatywnych emocji. Nie brakuje także przyspieszeń oraz inteligentnych obserwacji, ale to musicie sami się przekonać. Mi najbardziej chwyciło „Tough Love”, „Pengaboys” oraz refleksyjne „A może by tak”.

„Dandys Flow” to tym razem poważniejsze oblicze Sławów. Ci, co pokochali kompletnie miażdżących „Ludzi sztosów”, to nie znajdą tutaj dla siebie zbyt wiele, zaskakując bardziej dojrzałym spojrzeniem na świat. Dużo jest rozkminiania, ale i refleksji. Nieoczywisty miks, ale z wysokiej półki.

8/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz