
Dorobek Leonarda Cohena jest tak bogaty, że od zawsze inspirował innych artystów. Zmarłemu 7 listopada 2016 roku bardowi hołd postanowiła oddać Renata Przemyk. Album „Boogie Street” to zapis spektaklu opartego na „Księdze tęsknoty”, wystawionego w Teatrze Starym w Lublinie we wrześniu 2016 roku (z akceptacją oraz błogosławieństwem samego Cohena) przetłumaczone przez Daniela Wyszogrodzkiego oraz zaaranżowane przez Krzysztofa Herdzina. Będzie dobrze?
Całość otwiera i zamyka „Boogie Street”, gdzie Przemyk brzmi niczym na żydowskim rytuale (jednak druga wersja jest znacznie bogatsza i dynamiczniejsza). Tak zapowiada śpiewany a capella początek, do którego dołącza spokojny fortepian idąc w stronę melancholijnego jazzu. Niepokojąco (pojedyncze uderzenia fortepianu) budują aurę w „Oto jest”, gdzie pojawia się gitara elektryczna (wyrazista pod koniec) i zapętla się refren ze zwrotką, dopuszczając kolejne instrumenty (perkusja robi robotę) i chórek w refrenie. Melancholijniej się robi w „Dość kochałeś już”, gdzie słyszymy wspierającego artystkę Wojciecha Leonowicza oraz w spokojnym „Na pocałunków dnie”.
Kompletnym zaskoczeniem jest bluesowe „Dla ciebie tak” z soczystym riffem na początku oraz „Za sprawą kilku piosenek (tutaj Leonowicz solo). Mocne uderzenie, które trzyma za pysk aż do końca. Mroczniej się dzieje przy „Ponad mrokiem rzek” oraz szarpiących „Listach”, gdzie swoje robi minorowy fortepian. Wycisza się to wszystko w lirycznym „Odchodzi Aleksandra”, folkowym, szybkim „Słowiku” oraz bardzo lirycznej „Samej miłości”, serwując na koniec „Wiarę”.
Sama Przemyk pokazuje różne oblicza swojego głosu. W jednej chwili niemal wykrzykuje jakby z samego wnętrza siebie („Boogie Street”), by potem zaprezentować swoje bardziej delikatne oblicze. Wszystko to współgra z refleksyjnymi tekstami Cohena o dojrzałej miłości, przemijaniu i nadziei. Warto się wybrać na tą słynną ulicę.
8/10
Radosław Ostrowski
