Kult – Wstyd Suplement 2016

Wstyd_Suplement

„Wstyd” potwierdził, że Kult nadal jest w formie. Tym większym zaskoczeniem było wydanie suplementu do tej płyty, czyli piosenek, co nie zmieściły się w podstawowym wydawnictwie. To drugi taki przypadek w historii zespołu i rodzi się pytanie: czy warto, czy może jest to skok na kasę?

Jest tylko osiem dodatkowych utworów, ale zwyczajnie więcej nie trzeba. Na początek dostajemy niemal epicką „Modlitwę o wschodzie słońca” Jacka Kaczmarskiego. Zaczyna się od akustycznej gitary, by potem dołączyła reszta zespołu. Nie brakuje agresywnego punkowego ducha (organowe „Leave The Kids Alone”) i odrobiny psychodelicznych jazd (dęciaki oraz elektronika w „Na dworze twojego rodzaju”), a nawet agresywniejszej gitary zabarwionej reggae („Jeśli nie masz nic do powiedzenia”) czy popisów perkusji („Ten kto patrzy w chmury”). Także nie brakuje gniewu pełnego melodii („Polityk muzykiem”), gdzie jest moc. Ale gdy trzeba, to następuje takie spowolnienie (solo saksofonu na początku „Z podniesionym czołem”), by pod koniec dać skoczne ska.

Suplement to tak naprawdę typowy Kult, bardziej przypominający czas „Prosto”, gdzie znowu nie brakuje trafnych obserwacji, złośliwego humoru („Polityk muzykiem” odnosi się do Kukiza) i poniżej pułapu typowego dla siebie nie schodzi. Trzeba mówić coś więcej?

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz