Marek Dyjak – Pierwszy śnieg

0006CJ9FFSP5NUC6-C122

O tym wykonawcy nie słyszałem wcześniej, dopóki nie natrafiłem na utwór „Człowiek (Złota ryba)” i nie można było przejść obojętnie wobec szorstkiej chrypy artysty. Nie inaczej jest na wydanej w zeszłym roku płycie „Pierwszy śnieg” i wiem, że może pora wydaje się nieodpowiednia. Przecież śniegu już nie ma, ale jest za to muzyka.

I tutaj mamy znowu dziesięć utworów (coś ostatnio ta liczba prześladuje, będąc trendem współczesnej muzyki rozrywkowej), gdzie dostajemy gorzkie spojrzenie na świat – brutalnie, bezwzględnie, bez zbędnego słodzenia. Brzmieniowo jest tutaj inspiracja folklorem miejskim oraz bałkańskimi dźwiękami (akordeon, chłodne klawisze i obowiązkowe trąbki), co czuć od singlowego openera, czyli dynamicznego energetyka „Miejsca przedmioty kształty drzwi”. Tytułowa kompozycja jest bardziej wyciszona, minimalistyczna tak bardzo jak jest to możliwe: akordeon i delikatny fortepian, schowana w tle jazzowa sekcja daje wiele miejsca dla Dyjaka, by potem znaleźć się w starej, jazzowej knajpie („Synku wstań”), by potem wyciszyć się mając do dyspozycji tylko fortepian („Rozkołysana”), rozkręcając przy okazji inne instrumenty.

Artysta nie boi się także pomieszać reggae z melancholijną trąbką („Przypowieść o porażeniu”) oraz dać popis eleganckiemu fortepianowi („Laura”) oraz akordeonowi (przebojowy „Nasz Titanic”), a nawet delikatnej elektronice („Droga i śpiew”) , ale przede wszystkim trąbce. To ona tworzy klimat całego wydawnictwa, dodając mocno gorzkiego koloru całości.

Także sam Dyjak ze swoim mocno podniszczonym przez życie głosem daje wiarygodności swoim opowieściom. Nieważne czy wspomina o swojej matce, okresie bezdomności czy o dawnej miłości. Nawet jeśli jest to tekst nie jego autorstwa. Po prostu mu się wierzy. Potrafi rozmiękczyć niejedną kobietę, ale nie próbuje za wszelką cenę się podlizywać.

Chociaż aura może wydawać się niepasująca do słuchania tego albumu, Marek Dyjak robi świetną robotę i daję parę przebojowych numerów. Dlatego warto dać szansę temu ulicznemu muzykowi.

8/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz