Paula i Karol – Our Town

0006LNARNLY2G47M-C122

Czy w Polsce można grać muzykę folkową? Odpowiedź jest bardzo prosta: tak, jeśli się chce. Tak od kilku lat się chce duetowi Paula i Karol, który tworzą – co chyba nie będzie żadnym zaskoczeniem – Paula Bialski i Karol Strzemieczny. I po dość krótkiej (bo dwuletniej) przerwie powracają, by zaprosić do swojego miasta. Bo tak też się nazywa nowe wydawnictwo – „Our Town”.

I jest to wędrówka pełna bogatych dźwięków, co nie chcą się wcisnąć w żadną szufladkę. Otwierający całość singlowy „Rocky” daje pozytywnego kopniaka, który działa szybko. Ta płynąca gitara i niemal „tańcząca” perkusja z klawiszami wzięty z jakiegoś starego komputera z lat 80. (nie jestem w stanie powiedzieć jakiego) daje bardzo uzależniającą mieszankę. Ale już „Heart Is A Force” uderza swoim spokojem, przynajmniej na początku, bo głosy odbijają się niczym echo, wsparte jedynie przez fortepian. To jednak tylko zasłona dymna, bo tempo przyspiesza i atakuje bardzo „ciepłą” elektroniką, by na finał wyciszyć się z gitarą. Nie mogło zabraknąć folkowej gitary akustycznej (westernowe „My Friends” i przyjemne „Lost But Not Forgotten” z cymbałkami w tle), bardzo lekkiej elektrycznej („Calling Sun”) czy zahaczeń o nowofalowe dźwięki punka (utwór tytułowy, gdzie metaliczny bas i elektroniczna perkusja robi robotę), a nawet bardzo subtelnego rock’n’rolla („Check Me Out”).

Do tego uderzyło mnie, jak mocno są zgrane głosy duetu. Tak naprawdę jakby to była jedna osoba wykonywała, a to w duetach nie zawsze się zdarza. Nawet jeśli słychać pewne różnice w głosach, to czuć bardzo silną chemię między tą dwójką.

Każdy utwór wydaje się dźwiękową miniaturą, która zaczyna powoli sklejać się w jedną historię, wciągającą i angażującą do ostatniego dźwięku. Dawno nie czerpałem frajdy z takiego oszczędnego i pogodnego brzmienia. Jeżeli macie doła, czujecie się przygnębieni i wszystko wydaje się do bani, wycieczka do „Our Town” pozwoli doładować baterie oraz da takiej dawki energii, ze będziecie chcieli zrobić wszystko.

8/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz