
Zaczął się okres przedświąteczny, a wraz z nim płyty z kolędami, świątecznymi klasykami na nowo granymi, wręczzarzynanymi do znudzenia. Chociaż (dość pobieżnie) znałem dokonania Magdy Umer, to miałem ciągle wątpliwości, co do sensu stworzenia tego albumu świątecznego. Na szczęście bardzo się pomyliłem.
“Kolędy” to zapis koncertu z wrocławskiego Narodowego Forum Muzyki im. Witolda Lutosławskiego z 22 grudnia 2016 roku, zaś wszelkie aranżacje są robotą pianisty Wojciecha Borkowskiego. Każdy utwór poprzedzony jest zapowiedzią (ładnych), zaś dobór piosenek parę razy zaskakuje. Owszem, jest “Oj maluśki, maluśki” (w góralskim duchu, z chórem dziecięcym) oraz “Na całej połaci śnieg”, jednak pojawia się parę mniej znanych – przynajmniej mi – pieśni jak “Na gościńcu egiptowym” (pięknie gra fortepiano ze smyczkami), “Kolęda dla nieobecnych”, śpiewana tylko przez chłopaków zwiewni “My też pastuszkowie” czy nagrana rok temu z Grzegorzem Turnauem “Kolęda dla tęczowego Boga”. Nie mogę odmówić uroku, co jest także zasługą tekstów, niepozbawionych ważkich refleksji nad światem, bliskimi, co odeszli, dając też miejsce na serdeczny humor.
To także jest zasługą bardzo ciepłego głosu samej Magdy Umer, sprawdzającej się zarówno jako wodzirej całej imprezy, ale dodaje w tych interpretacji pewną lekkość (finałowa “Zimy żal”), elegancję oraz klasę. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony tym wydawnictwem, które dodaje barw nawet tym znanym utworom. A to jest wielka sztuka, którą potrafią tylko wielcy twórcy.
Radosław Ostrowski
