Cigarettes After Sex – Cigarettes After Sex

Cigarettes_After_Sex_%28album%29

Drugi debiut jaki w tym roku namieszał pochodzi z El Paso, powstał w 2008 roku i wydał wcześniej EP-kę. Ale dopiero teraz (po drobnych roszadach personalnych) kwartet pod wodzą Grega Gonzaleza (wokal, gitary elektryczna, akustyczna oraz basowa). Wspierają go także perkusista Jacob Tomsky, basista Randall Miller i klawiszowiec Philipp Tubbs. To ten skład nagrał debiut formacji, nazwany po prostu “Cigarettes After Sex”.

Brzmieniowo ociera się o lekko psychodeliczne (bardziej pasowałoby senno-melancholijne) brzmienie oparte na instrumentach (głównie gitarach) brzmiących niczym echo dobijające się zewsząd, tworząc miejscami mroczny, miejscami wręcz oniryczny klimat. Można odnieść wręcz wrażenie, że utwory zlewają się w jedną całość. Bo jak odróżnić otwierający całość “K.” z singlowym “Sweet”? Czasem pojawi się lekko ambientowe tło a’la David Lynch (“Each Time You Fall in Love”), troszkę inaczej zagra perkusja (bardzo lepkie od mroku “Flash”), ale bas brzmiący niczym kontrabas zawsze gra tak samo. Niemniej to wszystko tworzy bardzo spójny, klimatyczny materiał z ogromnym potencjałem na podbój radiowych stacji.

Ale największym zaskoczeniem jest głos Gonzaleza. Byłem kompletnie przekonany, że to kobieta śpiewa te wszystkie utwory swoim delikatnym, zmysłowym wokalem. Jak widać, nie miałem i ciągle się zastanawiam, jak Gonzalez to robi. Nie zmienia to faktu, ze to zaskakująco spójne, konsekwentnie budujące klimat dzieło, które wrzuciłby do swojego filmu sam David Lynch lub jego naśladowca. Piękna, mroczna, melancholijna muzyka dla wrażliwych.

8/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz