Praziomek

Amerykańskie studio Laika to prawdziwy ewenement. Powstała w Oregonie firma od lat produkuje animacje realizowane techniką poklatkową, które nie zdobywają takiej popularności ani rozgłosu na jaki zasługują, mimo pozytywnych recenzji od krytyków. No i pod względem finansowym też nie robią szału, w najlepszym wypadku zwracając koszta produkcji. Nie inaczej stało się z najnowszym filmem, czyli „Praziomkiem”, choć powinno być zupełnie inaczej.

praziomek1

Bohaterem filmu jest XIX-wieczny podróżnik i łowca przygód, sir Lionel Frost. Mężczyzna ten od lat chce dołączyć do elitarnego klubu odkrywców, jednak każda taka próba kończyła się niepowodzeniem. Włącznie ze znalezieniem dowodów na istnienie potwora z Loch Ness. Ale sytuacje może zmienić pewien tajemniczy list. Zawiera on informacje dotyczące mitycznej istoty zwanej Sasquatch albo Wielką Stopą. Na miejscu okazuje się, że zaproszenie to był podstęp, a jego autorem jest… Wielka Stopa. Brązowa, owłosiona, samotna chce prosić Anglika o pomoc w dotarciu do rodzinnym stron, czyli Himalajów. Mężczyzna decyduje się pomóc, widząc w tym szansę na członkostwo w klubie, jednak potrzebuje pewnej mapy. Posiada ją wdowa po słynnym podróżniku, która od jego śmierci przebywa w amerykańskiej rezydencji.

praziomek2

Film Chrisa Butlera to wręcz klasyczne kino przygodowe z klimatem godnym powieści Juliusza Verne’a, zmieszane z kumpelską komedią. Bo jak inaczej opisać zderzenie eleganckiego, kulturalnego dżentelmena ze zbyt dosłownie traktującym powiedzonka małpoludem, mogącym być brakującym ogniwem ewolucji? Ta konfrontacja jest zarówno źródłem humoru (dość slapstickowego), jak i początkiem pewnej powoli rodzącej się przyjaźni. Chociaż pierwotnie relacja bardziej przypomina pan-sługa. Ale tak naprawdę jest to także historia zderzenia tradycji z nowoczesnością, gdzie konserwatyści chcą tworzyć świat i traktują go jak trofeum, a inni chcą po prostu odkrywać nieznane światy bez chęci podboju czy tworzenia go na swoją modłę.

praziomek3

Owszem, wygląda to bardzo czarująco, a sceny akcji zarówno trzymają w napięciu (strzelanina na dworcu czy bójka w salonie), jak i potrafią rozśmieszyć inscenizacją (cała sekwencja na statku czy finał w królestwie Yeti). Sama animacja oraz scenografia jest bardzo szczegółowa, co robi bardzo piorunujące wrażenie, tak jak cudowna muzyka Cartera Burwella. Ale największym problemem była dla mnie historia, która jest bardzo prosta, konwencjonalna i strasznie przewidywalna. Widać, że studio chciało zrobić film skierowany dla młodego widza, dla dziecka. Samo w sobie nie jest dla problemem, tylko że ja nie znalazłem zbyt wiele dla siebie. Laika w poprzednich filmach jak „ParaNorman” czy „Kubo i dwie struny” dotykała poważniejszych tematów jak żałoba, samotność czy alienacja, zaś bohaterowie byli złożonymi jednostkami. Przy nich „Praziomek” wydaje się prostą historią, zbyt prostą i dla mnie niezbyt angażującą, mimo sympatycznych postaci oraz świetnego dubbingu (ale tylko oryginalnego).

praziomek4

Nie odmawiam „Praziomkowi” staroświeckiego uroku oraz poczucia miło spędzonego czasu. Jednak po takim studiu jak Laika oczekuję czegoś więcej niż staroszkolnego kina przygodowego.

6,5/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz