Na pierwszy rzut oka „Rozstanie” wydaje się jeszcze bardziej oszczędnym i kameralnym filmem w dorobku Wojciecha Jerzego Hasa. Oraz dziwnie przypominającym „Pożegnania”, gdzie też mamy odchodzenie dawnego świata, chociaż nie do końca. Podtytuł „Komedia sentymentalna” wywołuje pewną konsternację.

Tym razem film oparty na opowiadaniu Jadwigi Żylińskiej toczy się w małym miasteczku, gdzie życie idzie swoim rytmem. Tutaj przecinają się losy dwojga ludzi: młodego chłopaka (Władysław Kowalski) oraz troszkę starszej aktorki, Magdaleny (Lidia Wysocka). On przyjechał na wakacje, ona na pogrzeb swojego dziadka – weterana I wojny światowej oraz bardzo szanowaną personę. Kobieta dziedziczy po nim dom, tylko co z nim zrobić? Znajomi i przyjaciele chcą, by się wprowadziła na stałe. Jednak z powodu swojego zawodu nie bardzo jest to możliwe.

Sam film jest zaskakująco krótki (niecałe 80 minut), zaś samej fabuły jest jeszcze mniej. Has bardziej się skupia na budowaniu atmosfery odchodzenia dawnego świata. Świata wysokich sfer, dawnych tradycji, dla których czas stanął w miejscu i nie są w stanie odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Stąd to podobieństwo do „Pożegnań”, jednak wszystko rozgrywa się tu na przestrzeni paru dni niż lat. A zderzenie tradycji (pogrzeb z trumną w konnym orszaku, bardzo elegancka rezydencja) z nowoczesnością potrafi parę razy rozbawić. Jednak nie jest to komedia, tylko konfrontacja wspomnień z rzeczywistością. Nie brakuje tu typowych dla reżysera długich ujęć (scena w restauracji „Pod Różą”), scenografia jest imponująca, zaś w tle gra bardzo elegancka muzyka w tle.

Ale dla mnie najciekawsze były wspólne momenty między Magdaleną a młodym chłopakiem. Tutaj czuć sporo iskier, odrobinę lekkości oraz odrobina erotyzmu (szczególnie pod koniec, gdy młodzian zakrada się do domu niczym agent 007 – co tam się dzieje). To przede wszystkim zasługa naprawdę dobrze grających Lidii Wysockiej i (w szczególności) Władysława Kowalskiego, gdzie każda wymiana zdań, spojrzenie działały bardzo ożywiająco. Jeszcze mamy tu bardzo barwny drugi plan (najbardziej wybija się rozmarzony Gustaw Holoubek z wąsem, niezawodny Adam Pawlikowski czy energiczna Irena Netto w roli kucharki oraz zaskakujące cameo) oraz bardzo zgrabne dialogi.
„Rozstania” są uważane za jeden ze słabszych filmów w dorobku Hasa, ale dajcie mnie takich „słabizn” więcej. Delikatna, zaskakująco urocza i niepozbawiona sentymentalizmu (bez popadania w tandetę) opowiastka z przemijaniem w tle.
7/10
Radosław Ostrowski

































