
Jedyne skojarzenie jakie mam z ZZ w muzyce, to legendarny ZZ Top. Ale pojawił się ktoś, kto również ma ZZ w nazwie i chce dołączyć do grona wielkich świata nut. To amerykańska wokalistka bluesowa Zsuzsanna Eva Ward, bardziej znana jako ZZ Ward. Glośniej się o niej zrobiło, gdy nagrała piosenkę do trzeciej części “Aut”, ale czy cała “The Storm” jest równie interesująca?
Powiedzmy, że sklejka blues rocka (nawet łagodnego) z popem i rapem to rzadka mieszanka. Początek to skoczny “Ghost” z oszczędną aranżacją (gitary, “klaskana” perkusja, wokalizy w tle), któremu bliżej do popowych gwiazdek, ale słucha się tego bezboleśnie. Troszkę lepiej jest w “Cannonball” nie tylko za sprawą silniejszej obecności gitar oraz harmonijki (i tu czuć bluesa), a udział niejakiego Fantastic Negrito wnosi ten utwór na wyższy poziom, czego nie są w stanie zepsuć “bitowa” perkusja. Dalej jest różnie, choć bardziej lightowo: szybsza “Help Me Mama”, oparta na pianinie piosenka tytułowa, pstrykane “Domino” nasycone elektroniką, smyczkami I fortepianem, próbujący łączy gitary z tłustym bitem “Let It Burn” czy przemielone dźwięki w “She Ain’t Me”. Czyli wszystko to, czego się obawiałem najbardziej.
Najlepsze wrażenie zrobiły na mnie dwa utwory: delikatna balladka “If U Stayed” oraz troszkę mocniejszy i dynamiczny “Ride”, gdzie udzielił się także Gary Clark Jr. Nawet wokal samej Ward nie wybija się specjalnie ze stanów średnich, ale nie czuć różnicy między nią a choćby taką Keshą. “The Storm” to niestety stracony czas I typowa produkcja taśmowa.
5/10
Radosław Ostrowski



:format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-8808955-1469259282-2615.jpeg.jpg)





