Ślepy tor

Leo Handler to młody chłopak, który stara się żyć uczciwie. Właśnie wyszedł z więzienia, gdzie siedział za kradzież samochodów, ale nikogo nie sypnął. Teraz próbuje wrócić na łono społeczeństwa w czym pomaga mu nowy wuj Frank i jego syn Willie, którzy zajmuję się kolejowym interesem. Wtedy Leo odkrywa, że nie wszystko działa tu zgodnie z prawem. W nocy podczas niszczenia pociągów konkurencji dochodzi do tragedii, a Leo zostaje oskarżony o morderstwo, którego nie popełnił.

slepy_tor1

James Gray nie jest reżyserem, który robi typowe kryminalne kino, gdzie jest dużo strzelania, dynamicznych pościgów i mrocznej tajemnicy. Bardziej się skupia na bohaterach, na relacjach między nimi, które trzymają bardziej w napięciu niż sceny akcji, których tu też nie zabrakło. Ważniejsze są tutaj emocje od dynamiki, co wielu może się nie spodobać. Jednak film ma swój klimat, który gęstnieje i Gray w ten sposób pokazuje, że biznes jest bezwzględny i rodzina zamiast wsparciem staje się wielkim ciężarem, zwłaszcza nowa rodzina. Sceny akcji są bardzo intensywnie, choć mało efektowne czy widowiskowe (akcja na torach czy bójka miedzy Leo i Williem), jednak emocje dominują, a całość ma bardzo stonowane i ponure kolory (świetne zdjęcia Harrisa Savidesa), pokazujące Nowy Jork jak niebezpieczną dżunglę, gdzie panują bardzo bezwzględne reguły (rozmowy z burmistrzem czy moment, gdy nasz bohater decyduje się zeznawać i przy okazji gliniarze z burmistrzem zawierają deal). I wtedy każde rozwiązanie wydaje się złe, a każdy wybór ma swoją cenę i nie każdy jest w stanie ją zapłacić.

slepy_tor2

Aktorzy potrafią zagrać to i wspólnie z Grayem, który wie jak ich poprowadzić (przy okazji też nie przynudza) tworząc bardzo złożone i pełnokrwiste postacie. Można nie być fanem Marka Wahlberga, ale tutaj jako zagubiony i starający się być uczciwym Leo wypada całkiem nieźle. Ale przyćmił go (jak zawsze w wielkiej formie) Joaquin Phoenix. Willie w jego wykonaniu to król życia, który ma znajomości i układy, ale w ostateczności okazuje się słabym tchórzem, który nie potrafi poradzić sobie z odpowiedzialnością swoich czynów. Jednym spojrzeniem czy barwą głosu jest w stanie powiedzieć więcej niż jakiekolwiek słowa. Nie można tez nie wspomnieć o równie świetnych kreacjach Charlize Theron (piękna – nawet w krótkich, czarnych włosach – Erica) oraz Jamesa Caana (wuj Frank – biznesmen, który bywa bezwzględny jak mafiozo).

slepy_tor3

Mimo braku dynamiki czy ostrej akcji, Gray potrafi trzymać za gardło i jest naprawdę świetny, gdy pokazuje bardziej kameralne momenty w życiu swoich bohaterów. Naprawdę mocne, choć bardzo ciężkie i gorzkie to kino. Najlepszy jego film.

7/10

Radosław Ostrowski

Klątwa skorpiona

Nowy Jork, rok 1940. C.W. Briggs jest detektywem pracującym dla firmy ubezpieczeniowej i zajmuje się odnalezieniem skradziony przedmiotów należących to tej firmy. Od nie dawna pracuje tu panna Fitzgerald, która reorganizuje pracę i nie przepada za Briggsem. Na przyjęciu urodzinowym w klubie, oboje zostają zahipnotyzowani przez magika Voltana i po pokazie niby wracają do normalnego życia. Ale pod wpływem jednego słowa, wpadają w trans i zostają zmuszeni do kradzieży.

skorpion2

Tym filmem Woody Allen wszedł w XXI wiek, tworząc najlepszą historię kryminalną w swojej karierze. Sama intryga wydaje się dość prosta, ale jest genialnie poprowadzona i rozpisana, mimo tego, że znamy sprawę od początku. Udało się dość ciekawie odtworzyć realia lat 40. i wystylizować całość w konwencji kryminału, gdzie detektywi noszą prochowce, kobiety są piękne i niebezpieczne, zaś feminizm jeszcze nie istniał (nawet nie wiem, czy ktoś znał w ogóle to słowo). Pomysłową intrygę dopełniają dialogi pełne ironii i złośliwości, okraszone to jazzową muzyką, budującą klimat i lekko nostalgicznymi zdjęciami Zhao Fei. Ale ten film ma swoje drugie dno – jest nim maskowany wątek miłosny, w którym Allen kolejny raz pokazuje trudność relacji i skrywanie prawdziwego ja za pomocą sarkazmu i drwin. Całość jest przepyszna i ogląda się z wielką frajdą.

skorpion1

To że Allen świetnie prowadzi aktorów i przyciąga bardzo znane nazwiska jest sprawą oczywistą. Tutaj tylko to potwierdza. Znów widzimy samego reżysera w roli głównej – błyskotliwego, staroświeckiego detektywa, który żadnej kobiecie nie odpuści, a jednocześnie boi się ich (przynajmniej tych mądrzejszych). Kompletnym zaskoczeniem jest dla mnie Helen Hunt, która tworzy pewną siebie, inteligentną kobietę, która ma pecha do facetów. Dialogi między tą dwójką nakręcają całą akcję i pokazują dynamikę tej relacji. Poza nimi na drugim planie błyszczą dawno nie widziany i trochę nieobecny na ekranie Day Aycroyd (Chris Macgruder, szef Briggsa), Charlize Theron (Laura Kensington – femme fatale) i David Ogden Stiers (magik Voltan).

Allen zaczął XXI wiek z wysokiego pułapu, choć wielu uważa ten film za jeden ze słabszych Allenów. Moim zdaniem to ścisła czołówka i najlepszy Allen kryminalny.

8/10 + znak jakości

Radosław Ostrowski


Celebrity

Lee Simon jest dziennikarzem piszącym wywiady z gwiazdami z ambicjami bycia pisarzem. Właśnie rozstał się ze swoją zoną Robin po 16 latach małżeństwa. Lee zaczyna lgnąć i obracać się w środowisku celebrytów, zaś Robin przechodzi metamorfozę, za którą jest odpowiedzialny pewien producent tv.

celebrity1

Woody Allen wiele razy obserwował środowisko intelektualne Nowego Jorku, ale tym razem postanowił zadrwić ze sławnych ludzi. Bo dzisiaj zostanie sławnym nie jest żadnym problemem – wystarczy zostać księdzem, skinheadem, rabinem, karłem albo zakładnikiem, który został zwolniony. I tak się to kręci, ale Allen nie pokazuje tego w żaden humorystyczny sposób. Bo ten świat jest pusty, pełen banalnych frazesów, słodzenia i fałszu, do którego jednak wszyscy dążą, a wybacza się tu wiele. Niby nie jest to nic zaskakującego czy nowego, ale to ma swoją moc. Całość okraszona czarno-białymi zdjęciami Svena Nykvista (to był jego ostatni film), które budują dość specyficzny klimat plus parę niezłych dialogów i ciekawych obserwacji (rabin, skinhead i gangster w jednym pomieszczeniu rozmawiają, zamiast się rzucać z pięściami).

celebrity2

Allen znów dobrał świetną obsadę i parę starych twarzy, jednak tym razem nie pojawia się na ekranie, choć jest ten typ postaci przez niego grany i to w dwóch wersjach. Jego męskie wcielenie ma aparycję Kennetha Branagha, który radzi sobie dobrze, ale za bardzo kopiuje Allena (zwłaszcza w mowie). Lee w jego wykonaniu to facet z poczuciem niespełnienia, który lgnie do świata celebrytów jak ćma do światła, choć sam nie ma tam nic do pokazania. Żeńskie wcielenie to wyborna Judy Davis, która po rozstaniu sprawia wrażenie załamanej i zniszczonej, by potem przeistoczyć się w piękną i pewną siebie kobietę. Brawo. Poza nimi w epizodach przewijają się m.in. Winona Ryder (Nola), Charlize Theron (supermodelka) czy Jeffrey Wright (reżyser), ale i tak w pamięć zapadli bardzo dobrzy Joe Mantegna (Tony, wręcz idealny facet), Famke Jensson (Bonnie) i Leonardo DiCaprio (gwiazdor Brandon Darrow).

Allen nawet poważny jest dobry, co zaczynam dostrzegać i doceniać. A ostatnia scena (premiera filmu kręconego na początku) daje sporo do myślenia.

7,5/10

Radosław Ostrowski