River

John River jest mieszkającym w Londynie detektywem ze szwedzkimi korzeniami. Prowadzi poważne dochodzenia i jest skuteczny jak diabli. Jednak tym razem próbuje ustalić kto zabił jego partnerkę z pracy. Będzie to o tyle trudne, że prowadzi sprawę niejako bez wiedzy swoich przełożonych, ale też dlatego, iż nasz gliniarz widzi zmarłych ludzi. O tym jego przełożeni nie wiedzą, a sytuacja Rivera się pogarsza. Wszystko z powodu zakończonego śmiercią pościgu za podejrzanym, co jechał autem, z którego padły strzały.

river1

Kolejny brytyjski miniserial kryminalny od BBC, ale troszkę inny od reszty. Dzieło Abi Morgan inaczej rozkłada akcenty niż w tego typu produkcjach. Zamiast kryminalne intrygi, ważniejszy jest tutaj główny bohater ze swoją przypadłością. Imigrant, samotny, mający spore trudności w nawiązywaniu relacji z innymi ludźmi – taka postać zawsze będzie fascynująca. Ale jednocześnie w swoich fachu jest zawodowcem. Bardzo skupiony, wnikliwy, lecz także empatyczny. I to wyróżnia „Rivera” z grona brytyjskich kryminałów, pokazując bardziej psychologiczny portret człowieka udręczonego. Bo czym są ci zmarli? Manifestami, jak określa ich detektyw? Wyrzutami sumienia? Prześladującymi demonami? Urojeniami? Czy to oznacza, że jako martwi muszą być prawdomówni? Ich obecność bywa pomocna w prowadzeniu śledztw, jednak jest jeden prawdziwy wrzód na dupie. XIX-wieczny seryjny morderca Thomas Cream, jątrzący duszę Rivera, będący jego mroczniejszym odbiciem.  Strasznie męczy i wydaje się jako jedyny nie opuszczać bohatera do samego końca.

river2

Produkcja ma odpowiednio mroczny klimat, bardzo przypominający „Luthera”. Londyn tutaj jest bardzo szary, pozbawiony mocnych kolorów oraz mniej „pocztówkowy”. A i same sprawy, bo poza głównym wątkiem są dwa poboczne śledztwa, potrafią wciągnąć. Muszę jednak przyznać, że główny wątek korzysta ze znajomych elementów: korupcja w wymiarze sprawiedliwości, konflikt z rodziną o przestępczej przeszłości, rodzinne tajemnice. Ale jest tutaj poruszona kwestia imigrantów, stanowiąc kluczowy motyw dla zagadki. Nie wszyscy z nich mają tyle szczęścia co River, który wyruszył do Londynu za matką. Zawsze są traktowani z wrogością, podejrzewani o zaszczepienie wszystkiego, co najgorsze. To wywołuje jeszcze większą frustrację oraz desperację, którą wykorzystują inni.

river3

Aktorsko jest to wysoki poziom, do którego brytyjska telewizja nas przyzwyczaiła. Absolutnie znakomity w tytułowej roli jest Stellan Skarsgard, który w bardzo oszczędny sposób pokazuje skomplikowany charakter policjanta. Pozornie wycofany, w oczach oraz drobnych gestach widać bardzo kotłujące się emocje, które czasem w sobie wyzwala. W jego troszkę innym spojrzeniu na świat tkwi pewna siła, która pozwala mu jeszcze w miarę funkcjonować. Intrygująca jest Nicola Walker, czyli nawiedzająca Rivera detektyw Jackie Stevenson. Figlarna, dowcipna, czarująca, a jednocześnie bardzo tajemnicza, tworzy bardzo ciekawy duet z detektywem, choć poza nim, nikt jej nie widzi. Z drugiego planu najbardziej zapada w pamięć niepokojący Eddie Marsan, czyli prześladujący duch seryjnego mordercy Thomasa Creama oraz Lesley Manville jako przełożona policjanta.

river4

Troszkę się dziwię, że nie powstał drugi sezon „Rivera”, bo był potencjał na kolejne mroczne opowieści z nietypowym detektywem w roli głównej. Nie mniej to, co dostaliśmy pozostaje jedną z perełek brytyjskich miniseriali kryminalnych ostatnich lat. Jeśli macie okazję, zobaczcie koniecznie i popłyńcie z nurtem tej rzeki.

8/10

Radosław Ostrowski

Rellik

Londyńska policja prowadzi śledztwo w sprawie seryjnego mordercy, który swoim ofiarom oblewa twarz kwasem. Dochodzeniem kieruje Gabriel Markham, działający także z powodów osobistych: sam został oblany kwasem przez sprawcę. Ale cała historię poznajemy w momencie, kiedy policja znajduje podejrzanego – to chory psychicznie Steven Mills. Jednak podczas obławy mężczyzna zostaje śmiertelnie postrzelony. Detektyw jednak ma wątpliwości, czy mężczyzna był winny tych zbrodni.

rellik1

Kryminał od BBC, a dokładnie od braci Williams, czyli twórców „Missing”. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że idzie to znajomym kierunkiem. Klasyczne elementy są tutaj na miejscu: detektyw z przeszłością, brudny i lepki Londyn, masa tropów oraz poszlak, tajemnice do odkrycia. Jednak jest tutaj jeden trick, który wyróżnia ten tytuł z grona innych: kolejność. Albowiem całą historię poznajemy od końca i w kluczowym momencie akcja zostaje „puszczona” od tyłu, by cofnąć się o kilka godzin. Zostaje to nam podane o ile nas cofnęło, co zmusza do większego skupienia w trakcie seansu. Jeśli jednak sądzicie, że od razu dowiecie się kto zabił i dlaczego, to… nie. Tak dobrze nie ma, a pomysł wzięty z „Memento” tutaj sprawdza się świetnie i nie jest tylko techniczną sztuczką. A wiele scen w ten sposób nabiera nowego kontekstu (scena oddania kluczy czy znalezienie świni w mieszkaniu), jeszcze bardziej podkręcając napięcie.

rellik2

Normalna narracja wraca dopiero w ostatnim odcinku, choć też bywa przełamywana najistotniejszą retrospekcją. Dopiero wtedy wszystko zaczyna nabierać sensu, poznając motywację zbrodniarza. Osoby, którą widzieliśmy cały czas, nawet nie będąc w pełni świadomym. A co najbardziej mnie zaskoczyło, że dałem się podejść i wpadłem w tą pułapką, jaką twórcy przewidzieli. Jedynie same ostatnie sceny zawiodły mnie troszkę, ale to tyle w kwestii scenariusza.

Realizacyjnie jest tutaj po prostu solidnie, troszkę w dokumentalnym stylu. Kolory są przytłumione, jest wiele zbliżeń na twarze, co jeszcze bardziej buduje klimat. Tak samo jak miejscami świdrująca uszy muzyka elektroniczno-ambientowa. Tutaj wszystkie klocki są odpowiednio poukładane, trzymając solidny standard brytyjskiej telewizji.

rellik3

Równie świetne jest aktorstwo, gdzie twórcy postawili na mniej znane twarze zamiast wielkich gwiazd. Absolutnie tutaj błyszczy duet głównych bohaterów, czyli Richard Dormen oraz zjawiskowa Jodi Balfour. Ten pierwszy to glina z tajemnicą oraz życiem prywatnym w stanie niemal rozsypki. Atak kwasem jeszcze bardziej potęguje jego obsesję na punkcie mordercy i bardzo szorstki charakter. Bywa trochę cyniczny, ma pociąg do innych kobiet, nie będąc przystojniakiem. Bardzo ciężko polubić tego gościa, mimo że wydaje się – przynajmniej w teorii – tym dobrym. Z kolei Balfour (komisarz Shepard) pozornie wydaje się drobniutka, ale bardzo świadoma swojej atrakcyjności. Pozornie wydaje się nieciekawą postacią, ale z odcinka na odcinek nabiera coraz więcej kolorów, a między nią a Markhamen i czuć silną chemię między tą dwójką. Z drugiego planu najbardziej wybija się Paterson Joseph w roli bardzo uważnego psychiatry dr Isaaca Taylora oraz kapitalna Rosalind Eleazar jako podejrzana Christine Levison, kreując bardzo złożoną postać psychopatki.

rellik4

Czy poza intrygującym konceptem „Rellik” ma coś do zaoferowania? Forma wielu może początkowo zmęczyć, jednak dalej już lepiej. Świetne aktorstwo, bardzo wciągająca intryga oraz wiarygodne portrety psychologiczne postaci – to najmocniejsze punkty. Troszkę niedoceniony, ale warty uwagi miniserial.

7,5/10

Radosław Ostrowski