Kierunek: Noc – seria 2

Jak pamiętamy w finale, nasza grupka pasażerów trafia do wojskowego bunkra oddziałów NATO na Bałkanach pod wodzą pułkownika Łoma. Wojskowi szukają sposobu na przetrwanie w sytuacji, gdy Słońce niszczy wszystko, co jest na powierzchni. Jednak ocaleni nie do końca są w stanie zintegrować się z militarystami, co początkowo doprowadza do drobnych spięć. Sytuacja zaczyna się zaogniać, kiedy ukraińska matka ze schorowanym synem zostają zamknięci w jednym z pomieszczeń bunkra. Pomieszczeniu, gdzie są generatory i… nie ma kluczy, by go otworzyć. To jednak niejedyna komplikacja, bo zmniejsza się ilość jedzenia, zaś samolot zostaje… wysadzony. Kto tutaj miesza?

kierunek noc2-1

Jak możecie się domyślić, drugi sezon „Kierunek: Noc” kontynuuje historię z poprzedniej serii. Tak jak wcześnie, każdy odcinek pokazuje losy jednej z postaci przed katastrofą. Jednak bardziej współczesna opowieść idzie w znajomym kierunku. Czyli kolejne komplikacje, budowanie napięcia oraz nasilające się konflikty. Cel jest tylko jeden – utrzymywać uwagę, choć pojawia się wiele głupot i nie do końca racjonalnych decyzji. Jasne, tak już było poprzednio, jednak twórcy postanowili zintensyfikować to wszystko, by pokazać do czego może doprowadzić wola przetrwania. Wyciągana jest kwestia śmierci jednej z postaci, dochodzi do rozdzielenia grupy (część leci samolotem do Norwegii po nasiona), przylatuje… helikopter z Rosjanami (jak?), zaś pod koniec nawet pojawia się… łódź podwodna. Turecka łódź podwodna. Skąd? Jak? Po co?

kierunek noc2-2

Wszyscy tutaj mają swój moment, przez który zacząłem wątpić w ich zmysł poznawczy. Nagle potrafią wybuchnąć, są naiwni i pozostawiają przedmioty, co może doprowadzić do katastrofy. W tle gra pulsująca, elektroniczna muzyka, mieszają się języki ze sobą, zaś wszystko gwałtownie urywa się w jednym, wielkim znaku zapytania. Niby mamy tylko sześć półgodzinnych odcinków, ale nie mogę pozbyć się wrażenia braku pomysłu na tą opowieść. Jest parę momentów suspensu (ucieczka z bunkru czy spotkanie z psychiczną Gią w archiwum nasion), jednak to za mało, by zaangażować się.

kierunek noc2-3

Drugi sezon to zdecydowanie duży skok do tyłu, gdzie brakuje tutaj tej intensywności i napięcia. zamknięty bunkier to nie to samo, co latający samolot, uciekający przed świtem. Postacie nie mają ani głębi, ani niczego do powiedzenia, historia rozsypuje się oraz przeskakuje (tempo na tym traci). Niby jest furtka na kolejną serię, ale ja wysiadam z tego lotu.

6/10

Radosław Ostrowski

Kierunek: Noc

Lotnisko w Brukseli wygląda jak typowe lotnisko na świecie. Są samoloty, terminale, pasażerowie oraz załogi samolotów. Jeden z lotów ma wyruszyć do Moskwy i powoli schodzą ludzie na pokład. Sytuacja staje się dramatyczna, gdy na pokład wchodzi włoski wojskowy z karabinem w dłoni. Żąda jednej rzeczy: natychmiastowego startu ku zachodowi, inaczej wszyscy zginą. I to nie z jego ręki, tylko przez… wschód słońca.

kierunek noc1-2

Na pierwszy rzut oka „Kierunek: Noc” brzmi jak obraz ludzkości w czasie dokonującej się apokalipsy. Grupka ludzi, różnych narodowości, religii w jednym miejscu, gdzie postój może być bardzo krótki. Bo słońce zabije. Brzmi to niedorzecznie, ale to jest bardzo sensownie poprowadzone. Twórcy serialu z jednej strony muszą trzymać w napięciu, bo pojawiają się zderzenia charakterów oraz kolejne przeszkody do pokonania (zbieranie żywności, paliwa czy trudne decyzje związane z zostawieniem innych na pewną śmierć). A w takich sytuacjach często zachowanie człowieczeństwa nie jest łatwe, a instynkt przetrwania wydaje się być najważniejszy. W wielu momentach sytuacja staje się nerwowa, wręcz dramatyczna (ciężka niedyspozycja kapitana, zmuszonego do roli kapitana czy mający mieć w Moskwie operację chłopak z mukowiscydozą), przez co niemal ciągle czuć zagrożenie i niepewność. Widać tutaj skromny budżet oraz w zasadzie brak efektów specjalnych, jednak kilka scen potrafi mocno uderzyć (korytarz pełen zwłok w szpitalu czy bardzo intensywna, finałowa ucieczka) oraz podnieść adrenalinę.

kierunek noc1-3

Twórcy cały czas skupiają się na bohaterach, którzy są zderzeni z nienormalną sytuacją. Większość z nich jest ciekawie zarysowana, zaś kolejne odkrywane informacje zmuszają do weryfikacji swoich sympatii i antypatii. Włoski oficer NATO, matka Rosjanka z chorym dzieckiem, ochroniarz w zaawansowanym wieku, młoda wdowa z doświadczeniem pilota, starszy Rosjanin z czarnoskórą pielęgniarką, włoska influencerka, polski mechanik (członek załogi) czy bardzo opanowany i niezbyt rozmowny Turek. I to budowane tutaj relacje między nimi, zmieniające się układy stanowią esencję tego tytułu. Owszem, czasem pojawi się w dialogach pewien patos, jednak  twórcy nie walą tym po twarzy w hurtowych ilościach, nie ma łopoczącej flagi czy podniosłej muzyki. Może troszkę przeszkadzać zakończenie sugerujące ciąg dalszy oraz próbę rozwiązania tajemnicy.

kierunek noc1-1

By jeszcze bardziej wejść w „Kierunek: Noc” obsadzono mniej znanych aktorów. Chociaż nie, jest pewien znany polski aktor w ostatniej scenie, ale sami sprawdzicie kto to. Pewnym istotnym szczegółem jest fakt, że wielu z nich w swoich scenach mówi w swoim języku. Innymi słowy nie słyszymy tylko francuskiego, ale też rosyjski czy polski. Niby drobiazg, ale dodaje realizmu.

Powiem szczerze, że nie oczekiwałem wiele, a dostałem jeden z lepszych seriali Netflixa tego roku. Jest to przykład tego, że nie potrzeba znanych twarzy oraz dużych pieniędzy, by skupić uwagę widza. Mam bardzo silne przeczucie, że ciąg dalszy nastąpi.

8/10

Radosław Ostrowski

Krew Boga

Jesteśmy gdzieś w nieokreślonym dokładnie czasie i miejscu, ale po strojach można uznać, iż to średniowiecze jest. Na brzeg płynie łódź pełna ciał, z wyjątkiem rycerza Willibrorda. Człowiek ten ma jedno zadanie i zadanie jedno tylko: wprowadzić chrześcijaństwo na ten kraj ludzi wierzących w Peruna. Rycerzowi początkowo pomaga tajemniczy nieznajomy, który jest jedynym chrześcijaninem w wiosce. Czasu jest bardzo mało, bo za parę miesięcy pojawić się ma sam król ze swoją armią.

krew boga1

Filmów historycznych, zwłaszcza w czasach początków chrześcijaństwa, w Polsce praktycznie nie istnieją. A nawet jeśli, to nikt już ich nie pamięta. I to właśnie tutaj toczy się akcja nowego filmu Bartka Konopki. Reżyser „Lęku wysokości” tym razem mocno inspirował się „Valhalla Rising” Nicolasa Windinga Refna i to słychać oraz widać. Fabuła jest tutaj bardzo ascetycznie poprowadzona, dialogów jest tutaj jak na lekarstwo, a ważniejsza jest tutaj strona techniczna oraz bardzo surowy, pełen tajemnicy klimat. Poczucie niesamowitości podbijają jeszcze zdjęcia, gdzie nie można nie zauważyć tej lekko ponurej kolorystyki oraz wręcz zachwycających krajobrazów. Reżyser chce się tutaj skupić na pokazaniu religii jako narzędzia kontrolującego tłumy. Tutaj ten tłum jest bardzo prosty, podatny na manipulację, pozbawiony charakteru i wrzeszczący w niezrozumiałym języku. Ten ostatni aspekt czyni film trudnym w odbiorze i pomaga w budowaniu poczucia obcości.

krew boga2

Z jednej strony twórcy robią wszystko, by ta historia miała charakter uniwersalny. Jest bardzo nieokreślona, postacie ledwo zarysowane, z oszczędnie przekazywanymi informacjami. Ale ciężko wejść w tą hermetyczną opowieść, gdzie bohaterowie chodzą i szukają czegoś. Tylko czego? Niby wydaje się to wyglądać realistycznie, a jednocześnie czuć pewną sztuczność. Zdjęcia są bardzo dopieszczone (nawet za bardzo), zaś zderzenie dwóch metod chrystianizacji (empatia kontra przemoc) nie do końca wybrzmiewa. Nie oznacza to, że nie brakuje mocnych scen jak próba ognia, budowanie kościoła czy pojawienie się króla. Nie mogę jednak pozbyć się wrażenia, że czegoś tutaj brakuje, jakiegoś mocniejszego uderzenia.

krew boga3

Z całej obsady najbardziej zapada w pamięć świetny Krzysztof Pieczyński jako rycerz Willibroad. Wydaje się niezbyt ciekawą postacią, bo to wojownik wręcz zaślepiony wiarą. Człowiek naznaczony krwawą przeszłością, pełen dumy, agresji oraz pełnego wątpliwości. Z każdą minutą coraz bardziej widać jak skomplikowana jest to postać i mam wrażenie, że pod koniec jest zupełnie kimś innym. I ta kreacja wnosi ten film na wyższy poziom.

„Krew Boga”, choć niepozbawiona wad i testująca mocno cierpliwość odbiorcy, jest filmem intrygującym oraz szukającym czegoś zupełnie innego. Ma swój specyficzny klimat i dotyka czasów, jakich filmowcy praktycznie nie odwiedzają. Specyficzne kino.

6/10

Radosław Ostrowski