Nie do przebaczenia

Jesteśmy gdzieś na Dzikim Zachodzie, gdzie przebywa rodzina ranczerów Zacharych. Najstarszy syn Ben jest niejako głową rodziny po tym, jak ojciec zginął przez Indian i razem z sąsiadami prowadzi spółkę. Poza Benem jest jeszcze matka, dwóch braci oraz śliczna Rachel, która ma troszkę ciemniejszą karnację. Jednak te dobre relacje zostają popsute przez nieprzyjaznego Abe’a Kelseya, znającego dość mroczną tajemnicę.

nie_do_przebaczenia2

John Huston znowu wraca do westernu i próbuje opowiedzieć opowieść z rasizmem w tle. Jest powoli skrywana tajemnica rodzinna, która doprowadza do spięć między sąsiadami oraz Indianami. Problem jednak w tym, że ambicje reżysera zostały zderzone z wizją producentów, pragnących sukcesu komercyjnego. I niestety, te spięcia są bardzo widoczne, bo reżyser chce przyłożyć oraz pokazać siłę (negatywną) głęboko zakorzenionego rasizmu. Widmo rodzinnej tajemnicy powinno ciążyć oraz doprowadzić do większych konfliktów, co widać najmocniej na przykładzie Casha – brata nienawidzącego Indian. Gdyby mógł, to by ich chętnie wymordował, zaś sama myśl, iż jego siostra mogła być czerwonoskóra, doprowadza do szału. Tak samo zachowują się wspólnicy (rodzina Rawlinsów), jakby te kilka lat znajomości oraz przyjaźni nie miały żadnego znaczenia, były nic nie warte. Rozumiem, że mogło tu chodzi o pokazanie siły głęboko zakorzenionej nienawiści, tylko że brzmi to po prostu niedorzecznie.

nie_do_przebaczenia1

Tak samo portretowanie Indian jako tych złych, chociaż punkt wyjścia mógł być pole do dyskusji na temat przynależności rasowej. No bo Rachel na pierwszy rzut oka nie różni się od innych „białych” ludzi (może poza ciemniejszą karnacją, ale nie aż tak mocną) i jest wychowywana przez rodzinę jak swoja. Tu mogło być duże pole do pokazania pewnego wewnętrznego konfliktu kobiety. Ale ten wątek zostaje pogrzebany i stępiony, zaś jej przemiana (finałowa scena oblężenia) oraz niejako potwierdzenie swojej tożsamości to po prostu jakiś kiepski dowcip. A wszystko kończy się wręcz ostrą rzezią oraz zabijaniem Indian, bo jednak rodzina to rodzina i te więzy są silniejsze niż cokolwiek innego.

nie_do_przebaczenia3

Nawet aktorstwo jest tu dość nierówne. Ryzykownym pomysłem było obsadzenie Audrey Hepburn jako Rachel. Z jednej strony rozumiem ten chwyt: nazwisko miało skupić uwagę, a jednocześnie jej wygląd ma budzić jak najmniej podejrzeń w sprawie jej prawdziwego pochodzenia. Problem jednak w tym, że ten chwyt nie działa, zaś jej występ wydaje się średni. O wiele lepiej prezentuje się twardy niczym czołg Burt Lancaster, który ciągnie ten film na barkach aż do samego końca. Tak samo wyrazista jest legendarna Lillian Gish jako matka skrywająca tajemnicę oraz Joseph Wiseman w roli Kelseya.

„Nie do przebaczenia” miało spory potencjał na mocne, ostre kino piętnujące rasizm oraz nienawiść do innych. Ale po drodze Hustonowi stępiono pazury, dodano dość niekonsekwentny scenariusz i nierówne aktorstwo. Ciężko strawna mieszanka i jeden z najsłabszych filmów Amerykanina.

6/10

Radosław Ostrowski

nadrabiamhustona1024x307


Dziewczyna, która wiedziała za dużo

Wszystko zaczyna się dość niewinnie – młoda Amerykanka, Nora Davis przyjeżdża do Włoch, odwiedzić swoją ciotkę. Już przy lądowaniu jej sąsiad zostaje aresztowany za przemyt narkotyków, a na miejscu ciotka choruje i tej samej nocy umiera. Szok doprowadza do tego, że kobieta wychodzi z miasta nocą, zostaje okradziona oraz poturbowana. Uderzenie w głowę wywołuje dezorientację, którą potęguje fakt, że Nora widzi morderstwo. No właśnie, widzi czy to było urojenie?

dziewczyna_ktora_wiedziala_za_duzo1

Kryminał Mario Bavy rozpoczął trend filmów zwanych giallo – krwawych kryminałów zmieszanych z horrorem, gdzie zagadka coraz bardziej się gmatwa, a po drodze jest bardzo brutalnie. Reżyser jednak nie pokazuje za bardzo morderstw, unika też widoku krwi, dodatkowo Bava na początku podpuszcza i dezorientuje, nie wiedząc o czym tak naprawdę jest ten film: przemyt narkotyków, upozorowane zabójstwo czy urojone (chyba?) morderstwo. A im dalej w las, tym wszystko zaczyna się krystalizować, chociaż pojawiają się kolejne tajemnice, związane z niejakim „alfabetowym mordercą”. Z drugiej strony jest tu poprowadzony wątek między Norą a pewnym lekarzem, którego nigdy nie widzimy w szpitalu, co też jest ciekawym tropem, a jego motywacja pozostaje tajemnicą. Bava bardzo powoli buduje napięcie, w czym pomaga mu troszkę nachalna (z dzisiejszej perspektywy) muzyka, ale przede wszystkim praca kamery. Mistrzowsko jest tutaj wykorzystany światłocień (scena przygotowywania pułapki oraz oczekiwanie na wchodzącego do drzwi), powoli odkrywamy karty, zaś zagadka ma dość nieprzewidywalny finał. Choć ostatnia scena z papierosem może troszkę zmienić spojrzenie na całość ;). Nawet obecność narratora nie była problemem, wręcz uzupełniała historię, podkreślając stan emocjonalny naszej bohaterki, pozwalając łatwiej się z nią identyfikować.

dziewczyna_ktora_wiedziala_za_duzo2

To także zasługa naturalnie grającej Leticię Roman, przekonująco pokazując zagubienie, bezradność oraz strach kobiety w obcym mieście. Jednocześnie to fanka kryminałów, przez co parę razy wykorzystuje to w śledztwie. Partneruje jej kojarzony z „Wejścia smoka” John Saxon, który daje radę w roli lekarza, stającego się przyjacielem oraz przewodnikiem po Italii. Kilka wspólnych scen zwiedzania dodają troszkę lekkości do filmu. Z drugiego planu wybija się najbardziej Dante DiPaoli (dziennikarz Andrea Landini) oraz Valentina Cortese (Laura), dodając odrobinę kolorytu.

dziewczyna_ktora_wiedziala_za_duzo3

„Dziewczyna, która wiedziała za dużo” to zgrabnie poprowadzony kryminał, który godnie znosi próbę czasu. Intryga nadal potrafi wciągnąć, zaskoczyć, a rozwiązanie daje satysfakcję. Są pewne drobne minusy (nachalna muzyka, czasami logika szwankuje), ale nie jest w stanie zepsuć frajdy z seansu. Aż jestem ciekawy kolejnych dokonań Bavy.

7,5/10

Radosław Ostrowski

nadrabiambave1024x3071