Informacja zwrotna

Dla fanów literatury nazwisko Jakuba Żulczyka jest wyznacznikiem wysokiej jakości w literaturze popularnej. Szczególnie po serialowej ekranizacji „Ślepnąc od świateł” wzrosło zainteresowanie filmowców dorobkiem pisarza. Już jest w trakcie realizacji „Wzgórze psów” przez Piotra Domalewskiego, ale już wcześniej Netflix zmierzył się z innym tekstem – „Informacją zwrotną”. A dokładniej reżyser Leszek Dawid i scenarzysta Kacper Wysocki.

Głównym bohaterem jest Marcin Kania (Arkadiusz Jakubik) – były muzyk rockowy, obecnie właściciel kilku wynajmowanych mieszkań oraz niepijący alkoholik. Uczęszcza na terapię AA, od dwóch lat jest trzeźwy, ale rodzina trzyma się od niego z daleka. W końcu lata życia z mocno podchmieloną głową rodziny nie należało do najłatwiejszych. Ale pewnego dnia mężczyzna budzi się podpity w swoim mieszkaniu, z pobitą głową oraz śladami krwi. Co bardziej niepokojące, umówił się tego wieczora ze swoim synem. Z którym nie ma żadnego kontaktu. Z niewyraźnych przebitek Marcina wydaje się, że chłopak został porwany. Tylko przez kogo i dlaczego?

Na pierwszy rzut oka serial wydaje się być kryminałem, gdzie główny bohater próbuje rozwikłać tajemnicę. Jednak twórców nie interesuje do końca łamigłówka, choć pojawiają się kolejne tropy, poszlaki oraz możliwości. W samym centrum jest Kania oraz jego zmagania z alkoholem, pełne wewnętrznych monologów i retrospekcji z mrocznych czasów chlania. Dla mnie to były najmocniejsze fragmenty, które pokazywały jak bardzo silny wpływ ma na całą rodzinę alkohol. Nawet jeśli mijają lata, strach najbliższych jest mocno odczuwalny. Bo oni nie nabiorą się na kolejne obietnice, przyrzeczenia – zbyt wiele ich słyszeli. Zbyt wiele razy widzieli ich łamanie, wiedzą o ukrywanych butelkach w różnych kątach i spodziewają się najgorszego. Zresztą nawet sami twórcy w paru scenach (słyszane głosy, zwidy, te same wydarzenia pokazane inaczej) poddają w wątpliwość narrację naszego bohatera. Wiarygodność podważają też pojawiające się dziury fabularne, jednak to wszystko jest całkowicie celowym celem.

Bo finał to bardzo mocny strzał z liścia, gdzie wszystko układa się w sensowną całość, a bohater poznaje prawdę o sobie samym. A prawda ta nie jest ani łatwa, ani przyjemna, lecz pozwala zdjąć zasłonę kłamstw. Poznać kto jest prawdziwym przyjacielem, kto tylko wykorzystywał i manipulował, a kto wspierał. Tylko czy nie jest już na to za późno? Czy jeszcze można się zmienić oraz wyjść z nałogu? Ta kwestia pozostaje otwarta i zależy to od nas.

Niejako przy okazji twórcy dotykają istotnego dla fabuły wątku reprywatyzacji kamienic, na którym nasz bohater trochę zyskał. To jak brutalnymi i bezwzględnymi metodami wykurza się lokatorów z kupionych domostw jest mocne, choć jest ten wątek w zasadzie tłem wydarzeń.

Ale najmocniejszym punktem tego serialu jest rewelacyjny Arkadiusz Jakubik, który przechodzi tu samego siebie. Kania z jednej strony potrafi być złamanym przez życie alkoholikiem, z drugiej totalny paranoik zdolny do agresji, wręcz wybuchowy. W retrospekcji też pokazuje dwie sprzeczności: pozorną wesołość i nagłą wściekłość, a także zażenowanie, smutek, ból, frustrację. To wszystko aktor ogrywa bezbłędnie, tworząc bardzo złożony i nie idący na łatwiznę portret alkoholika. Równie mocny jest Jakub Sierenberg w roli Piotrka – bardzo wycofany, zamknięty w sobie, ale próbujący się postawić ojcu. Najmocniejszą sceną w jego wykonaniu pozostaje finał, który wręcz szarpie za gardło. Poza tą dwójką jest tu masa wyrazistych ról drugoplanowych: od Andrzeja Konopki (śliski Zbyszek, dawny kumpel z zespołu) przez Przemysława Bluszcza (komisarz Cezary Karłowicz) po Nel Kaczmarek (Ula, córka Kanii).

Informacja zwrotna” może wydawać się kolejnym thrillerem/kryminałem jakich było wiele, ale to przede wszystkim bardzo mocny portret psychologiczny człowieka mierzącego się z demonami przeszłości. Miejscami oniryczny, ale bardzo naturalistyczny i do bólu szczery. Z życiową rolą Jakubika, która zostanie z wami na bardzo długo po seansie.

8/10

Radosław Ostrowski

Klangor

Klangor to odgłos wydawany przez żurawie, będący zapowiedzią wiosny. To także tytuł serialu kryminalnego Canal+, którego scenariusz powstał podczas organizowanych przez stację warsztatów scenariuszowych. Napisał go debiutant Kacper Wysocki, a realizacją zajął się znany w latach 90. autor zdjęć oraz nabierający coraz większego doświadczenia reżyser Łukasz Kośmicki. I kolejny raz się okazuje, że opowieści z kryminalnym tłem wychodzą nam na małym ekranie zadziwiająco dobrze.

klangor1

Akcja tym razem osadzona jest w Świnoujściu, zaś głównym bohaterem nie jest policjant ani prywatny detektyw, tylko… psycholog więzienny Rafał Wejmar. Mieszka w domu razem z dwoma nastoletnimi córkami (Hania i Gabrysia) oraz psami, żona pracuje w Reichu, gdzie co jakiś czas ją odwiedza. Najczęściej z córkami, jednak w ten weekend ostatecznie dzieje się inaczej. Dziewczyny zostają w domu (a dokładnie Gabi, bo Hania idzie na imprezę) i to uruchamia lawinę wydarzeń. Najpierw ucieka jeden z więźniów (psychicznie chory Emil Knapik), w samym więzieniu prowadzone jest dochodzenie w sprawie handlu dopalaczami, a Gabrysia znika bez śladu. Mało problemów? To jeszcze jej chłopak zostaje wyłowiony z rzeki z poderżniętym gardłem. Rafał nie decyduje się tego ostatniego faktu zgłosić na policję, czego reszta domowników nie rozumie.

klangor2

Jeśli do czegoś można porównać „Klangora”, to do skandynawskich kryminałów, lawirując między śledztwem a wątkiem obyczajowym. Można czasem odnieść wrażenie, że to drugie dominuje przez większość seansu. Czy to jednak jest wada? Dla mnie nie, bo ta historia o rodzinie, gdzie niejako każdy żyje swoim życiem, a relacje są bardzo luźne. W końcu dochodzi do wykolejenia, które albo doprowadzi do ostatecznego rozpadu, albo wzmocni ją. Serial ma dość powolne tempo, ale pomaga ono bliżej postać każdą z kluczowych postaci dla historii. A tych jest sporo (Wejmarowie, bracia Ryszka, Knapik, komisarz Schulz) i nikt nie jest tutaj wciśnięty na siłę. Kośmicki bardziej się skupia na pokazaniu jaki ferment wywołują te wydarzenia na rodzinę, przez co angażuje emocjonalnie w większym stopniu niż bym się spodziewał. Zagadka kryminalna, mimo iż 1-2 rzeczy się domyśliłem, też parę razy zaskakiwała i wprowadziła parę razy w pole. I w przeciwieństwie do wielu seriali kryminalnych z naszego podwórka, trzyma w napięciu do samego końca, bez popadania w śmieszność, przerysowanie i nie wywalające się na ten swój ryj.

klangor3

Wszystko to spotęgowane jest bardzo mrocznym klimatem. I nie chodzi mi o nocne ujęcia, ale absolutnie znakomite zdjęcia Witolda Płóciennika. Niemal wyprane z kolorów (poza żółtą kurtką bohatera) budują aurę tajemnicy, nawet statyczne ujęcia są statyczne tylko z nazwy, zaś masa kadrów jest zrobiona jakby z perspektywy podglądacza. Czy to przez płot, przez okna wywołują poczucie zagrożenia albo mogącego nastąpić wybuchu. W wielu takich ujęciach muzyka wchodzi na pierwszy plan, zagłuszając wszystkie inne dźwięki, a my widzimy tylko reakcje na znane już nam informacje. Co jest bardzo sprytnym zabiegiem i pozwala uniknąć powtórzeń – bardzo odświeżające doświadczenie.

klangor4

W zasadzie jedyną rzeczą, do jakiej można się przyczepić to fakt, że postacie kobiece wydają się dość jednowymiarowe, a ich obecność ogranicza się do odczuwania bólu i cierpienia. Tutaj można było je lepiej rozpisać, ale to wymagałoby innej perspektywy. Można jeszcze zauważyć, że finał troszkę przyspiesza akcję, zaś kilka wątków pozostaje otwartych, ale to już jest czepianie się na siłę. Nie psuje to bardzo pozytywnego wrażenia. Aczkolwiek niektóre dialogi brzmią dość niewyraźnie i parę razy musiałem cofać, by zrozumieć kilka słów.

klangor5

Także pod względem aktorskim. Kolejny raz klasę potwierdza Arkadiusz Jakubik w roli Rafała Wejmara, który ma tutaj kilka oblicz. Potrafi być zarówno empatyczny, jak i wściekłym desperatem zdolnym do wszystkiego, by odnaleźć swoją córkę. Balans między mrokiem a światłem w nim oraz pewnie znieczulenie wynikające z pracy pokazują bardzo złożony portret psychologiczny, bez popadania w fałsz. Równie skomplikowany jest absolutnie rewelacyjny Piotr Witkowski jako Krzysztof Ryszka, którego życie (prywatne i zawodowe) to jeden wielki chaos, który kompletnie wymknął się spod kontroli. To postać bardzo fascynująca, która z każdym odcinkiem jest coraz ciekawsza i najbardziej było mi jej żal. Sporymi niespodziankami byli Wojciech Mecwaldowski (Piotr Ryszka) oraz Konrad Eleryk (Emil Knapik) – pierwszy mocno wychodzi z szufladki aktora komediowego, pokazując kompletnie nieznane oblicze, drugi bez popadnięcia w karykaturę pokazuje psychicznego więźnia, wywołując na przemian współczucie i zgrozę. Złego słowa nie jestem w stanie powiedzieć o młodej obsadzie, która wypada co najmniej dobrze (szczególnie Katarzyna Gałązka jako wycofana Hania). Nawet Maciej Musiał (Ariel) nie wywoływał irytacji, co samo w sobie jest sporym osiągnięciem.

klangor6

Nie jestem zdziwiony zachwytami nad „Klangorem”, bo to bardzo dobrze napisany i wyreżyserowany 8-odcinkowy serial. Duet Kośmicki/Wysocki trzyma wszystko w ryzach, wciąga do ostatnich scen, a nawet bardziej brutalne, szokujące momenty wydają się być na miejscu. Fantastycznie zagrany oraz wykonany tytuł, który znajome schematy ogrywa w mniej oczywisty sposób. Nie mogę doczekać się kolejny produkcji sygnowanych przez obydwu panów.

8/10

Radosław Ostrowski