House of Cards – seria 2

Myśleliście, że o was zapomniałem? Pewnie mieliście taką nadzieję. Skończcie opłakiwać pannę Barnes. Każdy kociak wyrasta na kota. Na początku wydają się bezbronne. Małe, ciche. Cieszące się na talerzyk mleka. Lecz kiedy wyrosną im pazury, zaczynają łaknąć krwi. Czasami nawet z ręki, która je karmi. Dla tych, którzy wspinają się na szczyt łańcucha pokarmowego, nie może istnieć litość. Istnieje tylko jedna zasada. Poluj lub zostań upolowany. Witajcie z powrotem.

house_of_cards21

Na skutek wielu intryg kongresman Frank Underwood zostaje wiceprezydentem. Jednak jego plany obalenia prezydenta Walkera mogą spalić na panewce. Po pierwsze dziennikarka Zoe Barnes, którą wykorzystywał Frank zaczyna składać pewne fakty do kupy. Po drugie, jego żona Claire nie czuje się zbyt komfortowo w roli żony takiej osobistości. Po trzecie i najważniejsze, jest Raymond Tusk – biznesmen i bliski przyjaciel prezydenta, który jest jego największym doradcą.

house_of_cards22

W takiej sytuacji należałoby postawić pytanie, czy Frank wyjdzie cało z opresji i czy jego plan ostatecznie się uda, ale skoro zgłoszono zamówienie na 3. serię, odpowiedź wydaje się zbędna. Ale problemów będzie sporo i wszystko może wziąć w łeb: zerwanie rozmów z Chinami, wąglik w Kongresie (false alert) czy w końcu tajemnica z przeszłości Claire (została zgwałcona przez wojskowego i dokonała aborcji). Plus jeszcze haker pracujący dla rządu, Freddy – prowadzący knajpę z żeberkami czy Rachel Posner, którą wykorzystano do upadku Petera Russo. I tak jak w poprzedniej części mamy zakulisowe rozmowy za drzwiami gabinetów, gdzie moralność została pozostawiona za drzwiami. Dominują tu nieczyste zagrania – szantaż, przekupstwo, manipulacja są tutaj na porządku dziennym. Choć pokazanie polityków jako osoby ponad prawem i ponad wszystkim, może budzić pewne zastrzeżenia, zaś Frankowi znów wszystko idzie zbyt łatwo (co nie znaczy, że bez problemów), ale jak się to świetnie ogląda. Dialogi są mocne i celne, zaś monologi Franka wyrażane bezpośrednio do mnie (przełamanie czwartej ścienny) potrafią zmrozić, a nawet przerazić (zacytowany fragment z początku zostaje powiedziany pod koniec pierwszego odcinka).

house_of_cards23

I teraz pora na kolejne oczywistości – jak zawsze zarąbisty jest Kevin Spacey. Ja mogę go oglądać jak robi cokolwiek, bo on ma taką charyzmę i magnetyzm, że mimo wszystkich podłości jakie on robi (z morderstwem włącznie). A jego mowa ciała jest po prostu bezbłędna, inaczej nie umiem tego powiedzieć. Robin Wright tutaj pojawia się znacznie więcej czasu i jest równie brutalna jak Frank, ale też pokazuje zaskakująco ludzkie oblicze (tylko wtedy, gdy jest sama albo z Frankiem). Ktoś kiedyś powiedział, że małżeństwo to kontrakt zabójców. Oboje są potwierdzeniem tej tezy. Stara gwardia trzyma fason (niezawodni Michael Stoll, czyli prawa ręka Franka – Douglas Stamper oraz Gerard Mcraney – przebiegły i sprytny Raymond Tusk), zas z nowych postaci należy zdecydowanie wyróżnić Jimmy’ego Simpsona (haker Gavin) oraz Libby Woodbridge (szeregowy Megan Hennessay – ofiara gwałtu, która zostaje zmanipulowana przez Claire).

house_of_cards24

Druga seria, choć ma pewne słabsze momenty, pozostaje znakomitym serialem. Brawo, panie prezydencie Underwood. Czekam na trzecią serię, która – prawdopodobnie – pokaże upadek Franka. A może i nie?

8/10

Radosław Ostrowski

House of Cards – seria 1

Po zwycięskich wyborach prezydenckich kongresmen Francis Underwood w zamian za doprowadzenie do zwycięstwa prezydenta Garretha Walkera miał obiecany urząd sekretarza stanu. Jednak ta obietnica zostaje złamana. Polityk opracował plan obalenia prezydenta i zamierza go konsekwentnie zrealizować.

Kino i telewizja zawsze interesowało się polityką i władzą. Dlaczego? A kogo ona nie interesuje. Tym razem tą sprawą postanowił się przyjrzeć Beau Willimon – dramaturg, autor „Id marcowych”. Razem z Netflix oraz grupą świetnych reżyserów (m.in. David Fincher, James Foley, Joel Schumacher) stworzył interesujący i pasjonującą walkę o władzę. A właściwie jej pewien rozdział, bo to dopiero I seria. Tutaj kłamstwo, blef, szantaż, oszustwo, manipulacja, a nawet morderstwo jest tutaj na porządku dziennym. Kogo można tak użyć? Wszystkich – współpracowników, żonę, media, lobbystów, nawet prezydenta. Mimo że naszemu bohaterowi pozornie wszystko idzie gładko i zawsze wychodzi cało z każdej opresji, to jednak serial trzyma w napięciu, obserwując machinacje, układy, podstępy i różne inne zakulisowe zagrywki. Nawet strajk nauczycieli (skutek prac nad ustawą oświatową) nie jest żadnym problemem. Trzeba zgasić kongresmena, bo straciło się kontrolę nad nim? Upozorujemy samobójstwo. Jeśli myślicie, że polityków ktoś kontroluje, jesteście w wielkim błędzie, oni mogą wszystko i są bezkarni, choć zakończenie sugeruje, że zaczynają wisieć nad Underwoodem czarne chmury. Ogląda się to po prostu znakomicie.

Jeśli chodzi o obsadę, wystarczy wymienić jedno nazwisko – Kevin Spacey. Rola Underwooda jest po prostu kapitalna. Zimny, wyrachowany, opanowany polityk, który czasami zwraca się bezpośrednio do widza, serwując swoje bon-moty. Ten człowiek jest przygotowany na każdą ewentualność i przewiduje kilka ruchów naprzód jak zawodowy szachista i dominuje każdą scenę, w której się pojawia. Czy to znaczy, że pozostali aktorzy wypadają słabo? W żadnym wypadku. Równie świetna jest Robin Wright, czyli żona Underwooda, Claire. Sprawia wrażenie stonowanej i lojalnej, ale jak o niej mówi Frank „kocha krew bardziej niż rekin”, co czasem wykorzystuje mąż w swojej grze. Poza nimi są jeszcze tak wyraziste postacie jak manipulowani kongresmen Peter Russo (świetny Corey Stoll) i naiwna dziennikarka Zoe Barnes (Kate Mara) czy prawa ręka Franka – Doug Stamper (Michael Kelly). To jeszcze nie są wszyscy, ale na wymienienie wszystkich nie starczyłoby miejsca.

Kiedy kończyłem oglądać „Breaking Bad” myślałem, że już nie będę miał takiego porywającego serialu. Pierwsza seria była najbliżej tego poziomu (zwłaszcza ostatnie 4 odcinki) i już nie mogę się doczekać dalszego ciągu. Bo będzie. Czy wy też będziecie w przyszłym roku?

9/10 + znak jakości

Radosław Ostrowski