Życie nie gryzie

Poznajcie Megan – ma 29 lat, pracuje w firmie doradzającej w kwestii podatkowych jako… drogowskaz. Ma faceta, który jest fotografem, ale jeszcze nie są małżeństwem. Podczas ślubu swoich przyjaciół, Andrew (tak się nazywa delikwent) chce się jej oświadczyć. Kobieta zachowuje się w sposób kompletnie racjonalny, czyli pod wpływem paniki znika. Pod pretekstem wyprawy do seminarium, by odnaleźć lepszą siebie ukrywa się w okolicy. Tak poznaje Annikę – nastolatkę, co wozi się z kumplami po okolicy i wkrótce ma wejść w dorosłość. Za pomoc przy zakupie alkoholu, dostaje możliwość zamieszkania w swoim domu u ojca-prawnika.

zycie_nie_gryzie1

Niezależne kino obyczajowe to coś, co ostatnio coraz bardziej zwraca uwagę kinomanów szukających czegoś więcej niż tylko rozrywkę. Na mnie Lynn Shelton zrobiła wrażenie poprzednim filmem – „Siostra twojej siostry” i tutaj jest to podobny klimat. Innymi słowy jest to słodko-gorzką historią obyczajową tym razem opowiadającą o próbie odnalezienia siebie w dorosłym świecie. W świecie, gdzie trzeba znieść presje otoczenia i ze strachu pozwalają, by inni ludzie za nich podejmowali swoje decyzje. Czy jest możliwa zmiana takiego nastawienia? Tydzień spędzony w domu Anniki i jej ojca Craiga daje taką szansę, ale musi pojawić się impuls z zewnątrz. I jest nim… miłość. Wiem, brzmi to słodko i naiwnie, ale tutaj nie ma tutaj pójścia na łatwiznę i płytkich rozwiązań, chociaż idzie to w dość oczywistym kierunku.

zycie_nie_gryzie2

Ale jest kilka mocnych scen jak spotkanie Anniki i Megan z matką tej pierwszej czy wypadek samochodowy, poprzedzony kłótnią między wszystkimi. Te drobne fragmenty oraz lekkość z jaką to jest opowiedziane to spory plus. Jednak czegoś mi tu zabrakło i historia tu opowiedziana nie porwała mnie, byłem znużony i było już tego tak wiele, że trudno było mnie czymś zaskoczyć. Film broni się tutaj aktorstwem.

zycie_nie_gryzie3

Przyznam się od razu, że nie jestem wielkim fanem Keiry Knightley, ale ostatnie jej lata to same niespodzianki. I tutaj też aktorka świetnie poradziła sobie z rolą kobiety uwięzionej w zawieszeniu między byciem dzieckiem a dorosłością – te tiki nerwowe, jej kłamstwa i zacinanie głosu, niepewne spojrzenia. Naprawdę byłem zachwycony tą kreacją. Podobnie błyszczy i trzyma fason Sam Rockwell jako ojciec Anniki – taki troszkę zblazowany, ale i wyluzowany ojciec z ciętym dowcipem. Troszkę w cieniu wydaje się być Chlor Grace Moretz, jednak ta drobniutka dziewczyna szukająca własnej mentorki zaskakuje dojrzałością i dość powściągliwą kreacją jak na ten typ bohaterki. I to trio wnosi ten film na wyższy poziom, dając ogromną przyjemność z seansu.

Jak to się skończy, to już nam daje polski tytuł poszlakę. Shelton po raz kolejny pokazuje, że interesują ją skomplikowani ludzie, próbujący się odnaleźć w swoich porąbanych życiach. Dochodzi do tego okrężną drogą, ale i tak potrafi to być ciekawe. Co najważniejsze, wiele osób zastanowi się po seansie nad sobą, a to duży plus.

7/10

Radosław Ostrowski

Siostra twojej siostry

Jack jest facetem nie potrafiącym sobie poradzić po śmierci brata. Jego przyjaciółka Iris decyduje się mu pomóc i wysyła go do domu swojego ojca nad jeziorem. Na miejscu Jack poznaje jej siostrę Hannah, która jest po rozstaniu. Dochodzi między nimi do zbliżenia, a następnego dnia pojawia się Iris. Najbliższe dni wywrócą ich życie do góry nogami…

siostra twojej siostry1

Kino niezależne ma to do siebie, że nikomu nie zależy, by go oglądać (suchar). Ale tak na serio, niezależne produkcje mają wszystko to, co dobre filmy mieć powinne (poza wielkimi budżetami – inaczej nie byłyby niezależne). Reżyserka Lynn Sheldon opowiada w tym filmie o dość skomplikowanych relacjach miłosno-przyjacielskich, gdzie nieświadome niczego dwie panie są związane z tym samym facetem. Opowiedziane jest to w typowo niezależny sposób, czyli bardzo subtelnie, wręcz delikatnie i z odrobiną humoru, z zakończeniem urywającym się w dość kluczowym momencie. Plus naprawdę ładne zdjęcia (dom nad malowniczym jeziorem), z niezłymi dialogami oraz pokazaniem, że więzy krwi mogą pokonać nawet największe problemy.

siostra twojej siostry2

A wszystko to rozpisane w zasadzie na trójkę aktorów: Emily Blunt, Rosemarie DeWitt oraz Marka Duplassa. I wszyscy poradzili sobie bardzo dobrze, zwłaszcza panie, grając na półtonach i subtelnie. Niedopowiedziane słowa doprowadzają do komplikacji, ale i chyba z nich można wyjść obronną ręką.

Niby nie jest to zaskakujące czy oryginalne kino, ale pełne ciepła i lekkości, że nie przeszkadza. Może i banalne, ale to ten rodzaj banału, który zawsze do mnie przemawia.

7/10

Radosław Ostrowski