Persepolis

Iran wydawał się przez pewien czas krajem spokoju i sporych swobód, jak na państwo monarchiczno-dyktatorskie. Ale rok 1978  oraz rewolucja wywróciły wszystko do góry nogami. To w tych czasach przyszło żyć młodej Marjanne Satrapi – rysowniczce, autorce komiksów oraz reżyserce filmowej. W 2007 roku (w formie filmu) postanowiła opowiedzieć swoją historię, którą wcześniej pokazała w komiksie.

persepolis1

Reżyserka wsparta przez Vincenta Paronnauda miesza jej wspomnienia, historie bliższych, by pokazać jak silne były przemiany społeczno-polityczne w Iranie. Jak kraj posiadający swobody, coraz bardziej idzie w stronę prawa opartego na islamie i Koranie. A prawo to mocno ogranicza prawa kobietom (i nie tylko), a wszystko co zachodnie (muzyka, filmy) są zabronione. Dla nas, tzw. ludzi zachodu wydaje się to czymś nie do pomyślenia. Dodatkowo bardzo surowa, ale piękna kreska oparta na czerni i bieli (więcej nie trzeba).

persepolis2

Samą historię można podzielić na trzy etapy: dzieciństwo, wyjazd do Francji oraz powrót do kraju. Każdy z tych etapów coraz bardziej pozbawia złudzeń naszej bohaterki, która przedwcześnie zaczyna dojrzewać. Bezsensowna wojna, czystki polityczne, wreszcie obowiązkowe prawo nakazujące wszelkiego rodzaju życia towarzyskiego (zakaz alkoholu, spoglądania na kobiety, sama kobieta nie może publicznie chodzić w innym stroju niż zasłaniającym wszelkie wdzięki), przez co każda próba wszelkiego „normalnego” życia staje się formą buntu. Jednak to zachłyśnięcie Zachodem, podczas pobytu we Francji, zaczyna pokazywać swoje mroczniejsze oblicze. Dystans innych ludzi do niej, rozczarowania miłosne, bezdomność, choroba, poczucie alienacji.

persepolis3

I musiało dojść do powrotu, niby normalności, bo wojna się skończyła, ale nie oznaczało to, iż w kraju jest bezpiecznie. Dominacja religii, poczucie przygnębienia, bezsilności – to wszystko przebija się z ekranu, doprowadzając do dziwnej konsternacji. Że w każdym kraju, na każdej szerokości geograficznej, jest potrzeba normalnego życia w zgodzie z własnymi przekonaniami. Czasami jednak takie życie bywa nie do zniesienia w takim państwie opartym na dyktaturze, teokracji czy innej formie indoktrynacji. Historia Marjanne bywa czasem okraszona humorem (jej rozmowy z Bogiem, wyjście z letargu, a w tle „Eye on the Tiger” – pasuje ten kawałek idealnie), jednak trudno wymazać obrazki z wojny (bombardowania, trupy, kości) czy scenę nalotu policji podczas imprezy.

persepolis4

Satrapi uderza, ale nie jest w żaden sposób ani sentymentalna, ani przesadnie okrutna. Próbuje zachować równowagę, portretując wszelkie próby zwykłego życia w Iranie. Wszystko spina się w mocną, silnie angażującą całość, przez co wiele razy nie mogłem wyjść ze zdumienia. „Persepolis” skupiło uwagę widowni na całym świecie potwierdzając, że każdy temat można pokazać w formie animacji, tylko trzeba mieć do tego odpowiedni klucz.

7,5/10

Radosław Ostrowski

Głosy

Poznajcie Jerry’ego – facet pracujący w fabryce produkującej sprzęt do łazienek. Zazwyczaj jest uśmiechnięty, ale nie potrafi się odnaleźć w towarzystwie innych ludzi. Można o nim rzec, że jest dziwakiem. I takiemu dziwakowi udaje się zakochać w koleżance z pracy – Angielce Fionie z księgowości. Jest jednak jedno małe ale. Jerry rozmawia ze swoimi zwierzakami, kotem i psem. Okej, przecież wielu tak ma. Ale nie każdy dopuszcza się morderstwa.

glosy1

Amerykanie mają wiele koncepcji na kino. Jedną z nich jest ściąganie do siebie ludzi piekielnie zdolnych, którzy albo zostaną zmieleni w papkę, albo pozostaną wierni sobie i osiągną sukces. Marjanne Satrapi – autorka komiksu „Persepolis” już od pewnego czasu realizuje filmy, w których nie brakuje elementów surrealistycznych oraz czarnego humoru („Kurczak ze śliwkami”). „Głosy” to pierwsza produkcja Francuzki zrobiona w USA i jest to bardzo mroczny thriller psychologiczny, mający być studium choroby psychicznej.

Jeśli zaś chodzi o humor, to jego źródłem są zarówno rozmowy z gadającymi zwierzątkami zachowującymi się jak Anioł i Diabeł. Kontrast jest widoczny także dzięki głosom (kot jest bardziej angielski i rzucający fakami na prawo i lewo, pies ma głęboki głos, bardziej serdeczny) oraz zachowaniu. Także niektóre sceny zgonów potrafią rozbawić, ale na krótko.

glosy2

Historia jest mroczna, co jest potęgowana przez realizację ocierającą się o ponure horrory (sposób filmowania mieszkania Jerry’ego, ślady krwi, ciemna kolorystyka), co naprawdę budzi przerażenie oraz niepokój. Strona plastyczna ma za zadanie pokazać, jak komórki mózgowe osoby chorej odbierają sygnały z zewnątrz. A gdy nasz bohater nie bierze leków, to wtedy może być naprawdę niebezpiecznie. Jeszcze bardziej jest to potęgowane, gdy wplątują się retrospekcje z przeszłości.

glosy3

Grający główną rolę Ryan Reynolds, kojarzony raczej z komediami tutaj dostał naprawdę trudne zadanie, z którego zaskakująco dobrze sobie poradził. Postać grana przez niego jest prowadzona bardzo oszczędnie, wręcz nienachlanie, jednak każda zmiana mimiki oznacza miotające się emocje. Reynolds także podłożył głosy pod towarzyszących Jerry’emu psu oraz kotu, co jest naprawdę sporym wyczynem. Także należy pochwalić partnerujące panie. Zarówno Gemma Arterton (Fiona), jak i Anna Kendrick (Lisa) sprawdzają się dobrze, przyjemnie oglądając obie aktorki.

glosy4

„Głosy” to mroczna, krwawa i – miejscami – zabawna historia pokazująca zwichrowany umysł chorego człowieka. Ostatnim filmem, który tak na mnie podziałał w tej tematyce był „Pająk” Davida Cronenberga, który nie był aż tak zabawny. Dziwaczna, ale interesująca mieszanka.

7/10

Radosław Ostrowski

Kurczak ze śliwkami

Teheran, rok 1958. Nasser-Ali jest mistrzem gry na skrzypcach, jednak jego ostatnie zostały zniszczone na skutek kłótni z żoną. Dlatego wyrusza do miasta, by kupić nowe skrzypce. Ale po kupieniu i zagraniu na nich traci pasję i chęć życia. Mężczyzna zamyka się w domu i chce umrzeć.

kurczak1

Melodramat jest gatunkiem bardzo trudnym i niełatwym do realizacji. Ale melodramat na podstawie powieści graficznej jest jeszcze trudniejszym celem. Tego zadania podjęła się Marjanne Satrapi (autorka pierwowzoru) i Vincente Paronnaud, którzy stworzyli ciekawy wizualnie film jakby żywcem wzięty z kadrów komiksu (nie widziałem go, ale zakładam, że może tak to wyglądać). Sama historia ociera się miejscami o baśń, nie brakuje ujęć zrobionych animacją (przyszłość syna Nassera) i bardzo wysmakowanych plastycznie (wyznanie miłości Nassera Irane), zaś sama fabuła jest naprawdę niezła – nieszczęśliwa miłość, która doprowadza do utraty życia i nadziei. Zaś sztuka bazuje na własnych przeżyciach, które pozwalają wybrzmieć każdemu dźwiękowi. Przeszłość przeplata się z teraźniejszością, zaś retrospektywy wyjaśniają motywy naszego bohatera, nie brakuje też odrobiny humoru (rozmowa z Aniołem Śmierci czy wizje prób samobójczych). Zgrabnie zrobione i bardzo ciekawie opowiedziane, choć znamy finał.

kurczak2

Samą historię uwiarygodniają dobrze dobrani aktorzy. Wybija się tu zdecydowanie Mathieu Amalric ze swoimi rybimi oczami, buduje portret niespełnionego artysty, który nie radzi sobie ze wszystkim – małżeństwem z rozsądku, byciem ojcem czy artystą. Wszystko pokazał subtelnymi spojrzeniami i gestami. Poza Amalriciem nie brakuje tutaj wyrazistych bohaterów granych m.in. przez Marię de Medeiros (Faringuisse – żona Nassera, która unieszczęśliwia go), Edouard Baer (diabeł Azrael), Golshifteh Farahani (piękna Irane) i Isabella Rossellini (matka Nassara).

Intrygujące love story w Iranie. Egzotyczne plenery, pomysłowe sceny plastyczne oraz dobra obsada gwarantują udane i niebanalne kino.

7/10

Radosław Ostrowski