Spider-Man: Universum

Człowiek-Pająk ostatnio się nam rozmnożył i na przestrzeni 20 lat pojawiał się z różnymi twarzami: od Toby’ego Maguire’a przez Andrew Garfielda aż do Toma Hollanda. Co nowego w materii jednego z bardziej przyziemnych superherosów można opowiedzieć? Animowany oddział Sony postanowił pójść w kompletnie innym kierunku: Spider-Wersum. Czyli co by się stało, gdyby w Nowym Jorku pojawiło się kilku Spider-Manów z różnych wersji świata? A głównym bohaterem nie byłby Peter Parker?

spider-verse1-1

To po kolei. naszym bohaterem jest Miles Morales – czarnoskóry chłopak z Brooklynu, który trafił do elitarnej szkoły. Jest strasznie nieśmiały, nie do końca odnajduje się w nowym otoczeniu, a jego wielką jest graffiti oraz hip-hop. Z tym ostatnim problem ma jego ojciec-policjant, kompletnie inaczej niż jego wujek. Podczas tworzenia swojego graffiti, chłopak zostaje pogryziony przez pająka. Reszty się pewnie domyślacie, ale nie do końca. Odkrywa w sobie moce, ale nie czuje się na siłach. Próbując odnaleźć pająka, odkrywa przypadkiem tajemniczą maszynę zwaną Zderzaczem. Wskutek odpalenia dochodzi do trzęsienia ziemi oraz śmierci Spider-Mana, który próbował powstrzymać Kingpina. W tym samym czasie w Nowym Jorku pojawia się kilku Spider-Manów z różnych wymiarów świata.

spider-verse1-2

Już na samym początku twórcy sugerują wizualne szaleństwo, gdzie czołówki zaczynają się nakładać na siebie. Stylistyczny kolaż, od którego można dostać oczopląsu, sprawiający wrażenie niemal żywcem wzięty z komiksu (włącznie z użyciem paneli czy onomatopei). Wynika to z obecności różnych Spider-Manów: od dziewczyny z mangi i towarzyszącym jej robotem przez detektywa z czarnego kryminału, pstrokatą Gwen Stacy po kreskówkowego Spider-Hama (pół pająk-pół świnia) oraz Petera Parkera w wieku dorosłym. Każdy z nich – mimo różnych czasów i konwencji – ma bardzo zbliżoną historię, co dla twórców staje się źródłem jednego z gagów. Ale jeśli nasze Pajęczaki nie wrócą do siebie, zginą, więc stawka jest wysoka.

spider-verse1-3

Akcja niemal non-stop pędzi na złamanie karku, bardzo rzadko sobie pozwalając na chwilę oddechu oraz przetrawienie wszystkiego. Kamera niemal dostaje ADHD, a jednak wszystko jest bardzo jasne i czytelne. Każde starcie – czy to kradzież laptopa z laboratorium, konfrontacja w domu ciotki May czy finał pod Zderzaczem – wygląda niesamowicie, balansując między powagą a zgrywą. Spora ilość humoru może być wielkim zaskoczeniem, gdzie żarty są jak w szwedzkim stole: od slapsticku przez popkulturowe odniesienia czy mignięcia dla fanów komiksów o Pajęczaku. Dość szybko poznajemy różne wersje Spider-Manów i każda z nich jest na tyle wyrazista, że mnie obchodził ich los. Mimo faktu, że „Uniwersum” jest origin story Milesa Moralesa jako Spider-Mana. Szalenie satysfakcjonującym, z obłędną muzyką Daniela Pembertona, która miesza symfoniczne brzmienia z hip-hopem, tworząc kolejny dźwiękowy koktajl Mołotowa.

spider-verse1-4

Również oryginalny dubbing robi fantastyczna robotę. Shameik Moore cudownie spisał się jako Morales, pokazując bardzo przekonującą przemianę z nieśmiałego i wystraszonego chłopaka aż po troszkę bezczelnego i odważnego chłopaka, co podąża swoją drogą. Jednak dla mnie absolutnym strzałem w dziesiątkę był 40-letni Peter Parker, czyli głosowo Jake Johnson. Parker w jego wykonaniu to facet, któremu życie się posypało i w zasadzie nie ma żadnego celu. Spotkanie z Milesem przypomina początkowo zderzenie cynicznego, wypalonego herosa z zapalonym entuzjastą, jednak z czasem – choć w dość nieoczywisty sposób – staje się wspierającym mentorem. Sporo też dodał rozbrajający Spider-Ham (John Mulaney), bardzo wycofana Gwen (cudowna Hailee Steinfeld) oraz twardy Spider-Man Noir z głosem samego Nicolasa Cage’a (nie sądziłem, że dożyję chwili, gdy Cage zagra Człowieka-Pająka). Jest jeszcze wiele innych znanych głosów, ale odkrycie ich pozostawię wam.

spider-verse1-5

Ja widziałem w życiu wiele animacji, ale czegoś takiego jak „Spider-Man: Uniwersum” nie potrafię porównać do czegokolwiek. Surrealistyczno-awangardowo-mainstreamowa hybryda, po obejrzeniu której chce się tylko jednej rzeczy: sequela. Głównie, by lepiej poznać działanie multiwersum i zobaczyć, co jeszcze twórcy wymyślą.

9/10 + znak jakości

PS. Scena po napisach w tym filmie to jedna z najlepszych scen w historii adaptacji Marvela.

Radosław Ostrowski

Strażnicy marzeń

Tytułowi strażnicy dbają o bezpieczeństwo i sny dzieci. Ekipę tę tworzą: Św. Mikołaj, Zając Wielkanocny, Zębowa Wróżka i Piaskowy Ludek. Muszą połączyć swe siły, bo Mroczny Pan powrócił, a wraz z nim strach i groza. I wtedy do grupy dołącza Jack Mróz – chłopak posiadający moc, ale nie znający swojej przeszłości.

straznicy1

DreamWorks było jedną z pierwszych wytwórni realizujących filmy animowane, które mogły podjąć walkę z Pixarem. Ten film po raz kolejny pokazuje, że ta wytwórnia jeszcze ma ciekawe pomysły i świetnie się przy tym bawi. Co prawda nie jest to aż tak zabawne jak poprzednie bajki z tej wytwórni, ale serwuje naprawdę dobrą zabawę i dużą przygodę. Mamy tu klasyczną walkę dobra ze złem i finał jest dość oczywisty. Bardzo dobre wrażenie robi zarówno animacja, wygląd poszczególnych krain z imponującą scenografią (nie mówiąc już o kolorystyce), dynamicznie zmontowane i widowiskowe potyczki między Strażnikami a Mrokiem (niestety, perswazja słowna nie przyniosła efektów i trzeba było sprawę rozwiązać siłowo). Dzieci może to wystraszyć, ale ja (trochę większy chłopiec) bawiłem się przednio, choć mogło być jeszcze zabawniej (yeti jako pomocnicy Mikołaja czy elfy robiące za tło potrafią rozbawić), ale emocji tu nie zabrakło. Prawie jak „Avengersi”, tylko że w formie animacji. Mikołaj z dwoma mieczami, Zając z bumerangami – naprawdę ostra ekipa.

Polski dubbing też wypada dobrze. Może nie super rewelacyjnie, ale trudno się przyczepić do głosów. Dialogi brzmią dobrze (przekład Bartka Wierzbięty!), a głosy dobrała Elżbieta Kopocińska-Bednarek i znów się udało. W głównej roli znów błyszczy Paweł Ciołkosz jako zagubiony Jack Mróz, a kroku dorównują mu wyborny Piotr Bąk (Mikołaj), Tomasz Borkowski (Zając) oraz urocza Barbara Kałużna (Zębowa Wróżka), zaś Przemysław Stippa w roli głównego złego wypada dobrze.

straznicy2

DreamWorks pokazał klasę i to, że potrafią czarować nie gorzej niż spece z Pixara. I jak to się mówi, jest to full wypas, chociaż nie radziłbym, żeby dzieci oglądały je same.

7,5/10

Radosław Ostrowski